Polowanie zazwyczaj łączy się z przebywanie w lesie, w czasie nocy. I tu rodzi się problem, bo pojawia się strach. Jednak kiedy z dziadkiem jestem w lesie, w nocy to niczego się nie obawiam. Gdy jestem w lesie bez dziadka, ale jest ze mną największa trzęsidupa to i tak czuję się swobodnie. Jednak kiedy jestem SAM to rodzi się problem. Jak sobie z tym poradzić? Jak Wy, Szanowni myśliwi sobie poradziliście, radzicie. Jak to u was wygląda?
Powinieneś być szczęśliwy mając dziadka za nauczyciela, więc nie obrażaj go i nie pytaj nas o strachy w lesie. Tylko dziadek Ci może o tym opowiedzieć, kogo i czego się bać, kolego. Las dla myśliwego, tego prawdziwego..., jest drugim domem..., a dom dla każdego, zawsze jest bezpieczny, więc nie pytaj...! Otuchy - kolego mężczyzno!
Mi głównie chodzi, że się boję tego, że się przestraszę. Nie boję się, że dzik mi wyjdzie, czy jeleń. Chodzi tylko o ten krótki moment. To mnie ogranicza.
Kolego przyszły myśliwy, mówisz o strachu, którego definicji nie
precyzujesz. Podejrzewam, że chodzi tu o
strach przed nieznanym, nieoswojonym. Czy obserwowałeś kiedyś psa, który wchodzi
do nowego pomieszczenia? -Jest z reguły niepewny, obwąchuje wszystko, trzyma
się ścian… Kiedy pozna pomieszczenie, kładzie się i jest spokojny, ale nawet
jeżeli śpi, to i tak ma wszystko pod kontrolą. Twój „strach” minie jeżeli „oswoisz”
las, a możesz to zrobić tylko w jeden sposób: poznać go i pokochać. Wtedy każdy
odgłos będziesz mógł zidentyfikować, określić, rozpoznać. Korzystaj z każdej
okazji do nauki, a takich Ci chyba nie brakuje mając za towarzysza
doświadczonego dziadka. Nie podejrzewam Cię o to, że może „wielkomiejska
dżungla” jest Ci bliższa…?
Wielkomiejska dżungla nie jest mi bliższa. Wydaję mi się, że do niej trochę nie pasuję. Mieszkam pod dużą aglomeracją miejską, jednak bliżej mi do lasu. W mieście jestem codziennie, bo muszę tam dojeżdżać do szkoły. Jednak las skrywa ciągle dla mnie tajemnice. Chyba rzeczywiście faktem jest, że muszę się z tym jeszcze bardziej "otrzaskać". Jednak i tak widzę różnicę. Jest duuużo lepiej niż chociażby dwa lata temu. Myślę, że samotne wędrówki w okresie wieczornym będą dobre. Nie chcę się wałęsać w nocy i wejść komuś pod lufe. Byłem kilka razy w nocy w lesie z kolegą i dziadek nie był z tego faktu zbytnio zadowolony. Jakby co miałem latarkę i kamizelkę odblaskową.
Bardzo mądrze Kolego. Jeśli się wybierasz nz noc do lasu, warto podejść do zeszytu i sprawdzić, gdzie są zapisani myśliwi. Poza tym, jeśli Twój Dziadek poluje i chodzisz po łowisku jego Koła, to nic chyba nie stoi na przeszkodzie, żebyś sam się wpisał na określony rejon, z adnotacją "obserwacja". W ten sposób inni myśliwi będą wiedzieć, że tam jesteś. Sam tak robiłem, jeszcze przed stażem. Co prawda, ja nie miałem dziadka polującego, ale za to wszyscy myśliwi w gminie byli moimi pacjentami, więc miałem pewne "chody" ;).
Polowanie zazwyczaj łączy się z przebywanie w lesie, w czasie nocy. I tu rodzi się problem, bo pojawia się strach. Jednak kiedy z dziadkiem jestem w lesie, w nocy to niczego się nie obawiam. Gdy jestem w lesie bez dziadka, ale jest ze mną największa trzęsidupa to i tak czuję się swobodnie. Jednak kiedy jestem SAM to rodzi się problem. Jak sobie z tym poradzić? Jak Wy, Szanowni myśliwi sobie poradziliście, radzicie. Jak to u was wygląda?
Powinieneś być szczęśliwy mając dziadka za nauczyciela, więc nie obrażaj go i nie pytaj nas o strachy w lesie. Tylko dziadek Ci może o tym opowiedzieć, kogo i czego się bać, kolego. Las dla myśliwego, tego prawdziwego..., jest drugim domem..., a dom dla każdego, zawsze jest bezpieczny, więc nie pytaj...! Otuchy - kolego mężczyzno!
Mi głównie chodzi, że się boję tego, że się przestraszę. Nie boję się, że dzik mi wyjdzie, czy jeleń. Chodzi tylko o ten krótki moment. To mnie ogranicza.
Kolego przyszły myśliwy, mówisz o strachu, którego definicji nie precyzujesz. Podejrzewam, że chodzi tu o strach przed nieznanym, nieoswojonym. Czy obserwowałeś kiedyś psa, który wchodzi do nowego pomieszczenia? -Jest z reguły niepewny, obwąchuje wszystko, trzyma się ścian… Kiedy pozna pomieszczenie, kładzie się i jest spokojny, ale nawet jeżeli śpi, to i tak ma wszystko pod kontrolą. Twój „strach” minie jeżeli „oswoisz” las, a możesz to zrobić tylko w jeden sposób: poznać go i pokochać. Wtedy każdy odgłos będziesz mógł zidentyfikować, określić, rozpoznać. Korzystaj z każdej okazji do nauki, a takich Ci chyba nie brakuje mając za towarzysza doświadczonego dziadka. Nie podejrzewam Cię o to, że może „wielkomiejska dżungla” jest Ci bliższa…?
Wielkomiejska dżungla nie jest mi bliższa. Wydaję mi się, że do niej trochę nie pasuję. Mieszkam pod dużą aglomeracją miejską, jednak bliżej mi do lasu. W mieście jestem codziennie, bo muszę tam dojeżdżać do szkoły. Jednak las skrywa ciągle dla mnie tajemnice. Chyba rzeczywiście faktem jest, że muszę się z tym jeszcze bardziej "otrzaskać". Jednak i tak widzę różnicę. Jest duuużo lepiej niż chociażby dwa lata temu. Myślę, że samotne wędrówki w okresie wieczornym będą dobre. Nie chcę się wałęsać w nocy i wejść komuś pod lufe. Byłem kilka razy w nocy w lesie z kolegą i dziadek nie był z tego faktu zbytnio zadowolony. Jakby co miałem latarkę i kamizelkę odblaskową.
Bardzo mądrze Kolego. Jeśli się wybierasz nz noc do lasu, warto podejść do zeszytu i sprawdzić, gdzie są zapisani myśliwi. Poza tym, jeśli Twój Dziadek poluje i chodzisz po łowisku jego Koła, to nic chyba nie stoi na przeszkodzie, żebyś sam się wpisał na określony rejon, z adnotacją "obserwacja". W ten sposób inni myśliwi będą wiedzieć, że tam jesteś. Sam tak robiłem, jeszcze przed stażem. Co prawda, ja nie miałem dziadka polującego, ale za to wszyscy myśliwi w gminie byli moimi pacjentami, więc miałem pewne "chody" ;).