Kniazienie zająca. Od lat wabię z bardzo dobrym skutkiem. Jeżeli lis jest w okolicy zawsze przyjdzie. Wczoraj na 2 wabienia przyszło 5 lisów. Strzeliłem 2.
darz bór! ja osobiście stosuje pisk myszy..w ostatnim czasie ustami i to z dobrym efektem. Wcześniej stosowałem kniazienie zająca i brak efektów. W jakiejś książce przeczytałem że nie wabi się na kniazienie jeżeli zająca w obwodzie jest mało, gdyż lis nie bardzo zwraca na niego uwagę wtedy. i coś w tym jest...pozdrawiam
Przede wszystkim wabić kniazieniem trzeba umieć. Ja zrobiłem sobie wabik w wieku 18 lat (30 lat temu) i służy mi on do dzisiaj. Pisk myszy używam do zatrzymania biegnącego lisa (strzelam do lisów ze sztucera). Kniazienie słychać z daleka a pisk myszy nie. Ja wabię raz i powtarzam po 15 - 20 minutach. W większości przypadków lis przychodzi po drugim wabieniu.
najlepsze kniaźianie zająca a potem lis w niewielkiej odległości to tylko pisk myszy ja w tym sezonie na15 lisów wszystkie ze śrutu i na odległości 5-10 metrów .
Kolego Snajper!Jeśli się mylę- proszę o wyprowadzenie mnie z błędu.A myślę tak: Kolega jest ode mnie o więcej niż jedno pokolenie młodszy i wyrósł (lub jeszcze dorasta) w młodym pokoleniu graczy komputerowych, gdzie najczęściej się strzela do żywych celów- ludzi, zwierząt czy innych postaci animowanych. Dla mnie takie gry to "badziewie", ale wielu młodych to "kręci", niestety.Stając się mam nadzieję poważnym myśliwym, należałoby nie używać niewłaściwego pseudo- poważnym myśliwym ono nie imponuje. Raz już w tym sensie pisałem. Najlepiej radziłbym zalogować się na tym portalu na nowo. Ale ja tylko radzę.Co do wabienia lisów. Mam zdanie podobne do postu # 61570 kolegi "portek89". Zajęcy mamy w łowisku mniej niż lisów pewnie nie każdemu mojemu lisowi udało się pokosztować kota. A jeśli się nawet i udało, to wątpię, czy ten nieszczęśnik zajączek miał jeszcze czas na takie kniazienie, jakiego się nasłuchałem i o jakim naczytałem kupując kilka już wabików. Na kniazienie nie przywabiłem żadnego mykitę. Natomiast na pisk myszy i owszem; zdarzyło się nawet i 3 w godzinkę.Pozdrawiam!Darz Bór!
Jeśli chodzi o ten mój nick to się nie zgadzam ustawiając sobie to konto myślałem że ta nazwa nie będzie wyświetlana byłem przekonany że chodzi o coś innego i przypadkowo wstawiłem sobie taką nawę bardzo chciał bym ją zmienić ale nie potrafię ...A jęśli znajdę chwilę wolnego czasu to ją zmienię ... Darz Bór...
I Dziękuje za wypowiedź związaną z wabikiem i w 100 % się z nią zgadzam w moim łowisku jest też bardzo mało zajęcy i z pewnością by nie zadziałał ten o to wabik .... Pozdrawiam !
Wrzask koźlaka jest skuteczny tam gdzie zająca jest jak na lekarstwo. Weiskirchen ma fajny uniwersalny wabik, koza w rui, przestrach kozy, koza w łowisku,wrzask zająca , wrzask koźlaka. Używam od roku i już widziałem dzięki niemu piękne kozły i kilka lisów kruki na koźlaka są po kilku minutach. Darz Bór.
Kolego Robinson!Widzę parę nieścisłości czy, niepoprawności a nawet błędów w poście Kolegi nr #61604 choć post niezbyt obszerny.Może spowodowała to dość późna pora pisania postu, może aura świąteczna?Moje wątpliwości dotyczą:1)Co ma ze sobą wspólnego: wrzask koźlęcia i ilość (jak na lekarstwo) zajęcy w łowisku?2)Co to za odgłos: "koza w łowisku"?3)Zamiast "przestrach kozy" precyzyjniej byłoby określić to nawet jako "przestrach sarny"- jako gatunku, ale jak Koledze zapewne wiadomo, nasi przodkowie nazwali dość trafnie te odgłosy <szczekaniem>. Bo szczekają zarówno siuty jak i rogacze, kiedy są lekko zaniepokojone, ale jeszcze nie wystraszone i niepewne zagrożenia. Szczekaniem alarmują okolicę o potencjalnym niebezpieczeństwie, mając nadzieję na wystraszenie drobnego intruza.... rzezimieszka....4)Kruki- jak większość dziennych ptaków drapieżnych jako najważniejszy zmysł posiadają WZROK i nim się głównie posługują wypatrując zdobyczy czy to szybując (np.:orły, sokoły i właśnie kruki), czy to z zasiadki (np.: jastrząb, krogulec, myszołów).Słyszałem jedynie o wabieniu dźwiękiem dzikich kaczek na tzw. "krekuchę".A poza tym kruki, tak jak inne ptaki drapieżne są chronione i wcześniej też nie były- odkąd pamiętam uważane za szkodniki- jak np.: sroka czy wrona.Więc kruków nie strzelamy, nawet jeśliby który przyleciał i nie dostrzegł wabiarza....Czy się gdzieś pomyliłem?Darz Bór!
Ad. #61617.Kolego Mateuszu!Ja stosuję najtańszy, a właściwie zupełnie darmowy wabik, jaki nam wszystkim dała natura- i na dodatek- zawsze przy sobie: własne USTA. Tym niemniej należy trochę poćwiczyć, poczytać o samym sposobie wabienia, a napisano już sporo o tym. Główne zasady, to:1)Nie wolno być nachalnym- lepiej mniej, niż za dużo.2)Wabimy tylko wtedy, kiedy mykita jest zainteresowany czymś innym, nie nami. Czekamy.3)Wabimy na rozległej przestrzeni już wypatrzonego lisa nie mogąc już go bliżej podejść. Lis ma bardzo dobry słuch, nie najgorszy wzrok i jest minimalne prawdopodobieństwo, że przywabimy go w gęstej kniei.Chociaż przyznać muszę, że i nie zawsze (zwłaszcza jeśli się człowiek namarznie zimą na sniegu) uda się wydobyć od razu ten zdawałoby się już kiedy indziej wyćwiczony pisk myszki.Ale za to jaka jest frajda kiedy się powiedzie i po twoim pisku rudy, czasami " jak z procy" wystrzeli w twoim kierunku! Dobrze wtedy być przygotowanym do strzału, jeśli rudy jest dość blisko!Darz Bór!
Witam Wszystkich.
Ja po zajęciu stanowiska odczekuję dłuższą chwilę i zaczynam
wabienie od myszki.
Jeśli rudy jest w pobliży to zaraz się pojawia.
Jeśli nie, to sięgam po kniazienie. Na które przychodzą nie
tylko lisy. Nie zależnie czy zające są w łowisku czy nie.
Kiedyś po zawabieniu kniazieniem usłyszałem głośny tupot przemieszczający
się po lesie i szybko zmierzający w moim kierunku. Po czym nastała cisza
trwająca jakieś 10 minut – wtedy WIECZNOŚĆ.
I nagle przed moją amboną z młodnika wysunęły się dwa
odyńce. Jeden do tej pory wisi na ścianie ;0).
Kruki to niemal codzienność- zwłaszcza o poranku, lub
podczas opadów śniegu. I nie zgodzę się, że posługują się tylko wzrokiem – na wab idą
jak pszczoły do miodu.
Sójki to moja zmora, bo pojawiają się po kilku sekundach i
ogłaszają wszem i wobec skąd pochodzi
dziwny dźwięk.
Na rezultaty wabienia nie narzekam. Gorzej z moją
skutecznością myśliwego. Już nie raz zostałem przechytrzony przez mykitę. Bo
albo ambona zaskrzypi, albo kolbą stuknę gdzieś w deskę, albo myśliwy dupa
;0)
Ale czasem wystarczy oko nacieszyć, żeby polowanie uznać za
udane.
Co do marki wabików, - robię je sam. Korzystam z różnych materiałów: parostki kozłów, poroża jeleni, drewno. Co mi w rece wpadnie. Czasem zwykły długopis jest niezłą bazą do wabika. Mam taką jedną niezawodną
myszkę.
I w tym mam największą frajdę. Robię wabik, jadę do lasu i
sprawdzam jego skuteczność.
Czasem sięgam też po zapachy. Przy lekkim wietrze, lub jego
braku są lepsze od najlepszego wabika dźwiękowego, zwłaszcza gdy myśliwy nie ma wprawy w
wabieniu.
A i zwierz inny się
wtedy pojawia (borsuk, jenot, kuna…)
Wabiarzom Darz Bór w nowym sezonie.
Zgadza się myszka jest dobra jak lis jest niedaleko ale ostatnio oprócz kniaziania używam Nordnik Crying Bird wydaje odgłosy ptaków w chwili przestraszenia mimo że lisa widziałem w znacznej odległości to on zaraz zawrócił i obrał kierunek na mnie podpuściłem go na 10 m dalej nie czekałem .
Witaj Sajmon, zaciekawiły mnie twoje zdolności i spostrzeżenia o reakcjach na twoje wabienie zwykłych stworzeń. Wniosek też taki, że wabiki obecnie mogą służyć do likwidacji populacji lisów, choć to nie jest polowanie a raczej zabijanie na sygnał. Urok całego polowania tkwi w tym, kto kogo przechytrzy zmysłem i rozumem, podchodząc na 40 metrów lisa, jak opisał nam jeden z naszych kolegów.Nie oznacza, że jestem temu przeciwny, bo cel uświęca jednak środki. Co do twojej "zmory" - Sójki, to bardzo mądry i piękny ptak i od wieków nazywany "strażnikiem lasu". Ona nie tylko płoszy myśliwemu zwierzynę, ale też ostrzega go o pojawieniu się zwierzyny. Sójka jest najbardziej inteligentnym ptakiem i też dobrą matką dla swojego potomstwa. Gdy siedzi na gnieździe, można ją zdjąć ręką i zazwyczaj nie ucieka, tak jest przywiązana do gniazda. Masowy napływ kandydatów do myślistwa, powoduje spłaszczenie wiedzy o sztuce polowania i odczuwania uroku lasu polując. Po prostu, podjeżdża się, wabi i strzela. Na radosne uniesienia, co do sposobu pozyskiwania zwierzyny, można różnie patrzeć ! Ale interesujące, co napisałeś i pisz więcej...DB.
Bardzo Ciekawie zostało to przez kolegów opracowane dziękuje za wypowiedzi :) Niestety sezon już na mikitę dobiega końca ale na pewno do następnego sezonu przygotuje się lepiej dzięki wam ...I dużo czytałem o Liskach i jak najlepiej je dokarmiać, postanowiłem stworzyć tak zwaną myszarnię dzięki niej lis będzie miał dużo pożywienia przez ten czas w którym nie można na niego polować a gdy już zacznie sie długo oczekiwany sezon postaram się zapolować i myślę że będzie to miłym doświadczeniem ....Jeśli okaże się że tak owa myszarnia przyciąga różne drapieżniki....I według mnie o wiele lepiej jest zobaczyć mikitę naturalnie bez wabienia po oczekiwaniu kilku godzinnym na mrozie i czekanie właśnie na nią jest to coś naprawdę pozytywnego ! Darz Bór !
nemrod73 -
Zgadzam się z kolegom że sójki to niezwykle mądre ptaki, a
że piękne to każdy wie.
Z tą zmorą, to
chodziło mi bardziej o to, że nieraz nawet nie ma szansy na to, by sprawdzić
czy coś przyjdzie na wab, czy nie, bo te „pierony” podnoszą takie larmo, że
samemu ma się ochotę zwiewać stamtąd gdzie pieprz rośnie. Zwłaszcza gdy pojawi
się ich kilka, lub kilkanaście.
Zdarzało się też nie raz, że siedzieliśmy sobie naprzeciwko siebie
całymi godzinami, ja w ambonie a sójka na gałęzi i nawzajem przedrzeźnialiśmy.
Trochę jakbyśmy ze sobą rozmawiali. Nie
raz zaglądały mi przez okienko do środka
ambony, by upewnić się co w niej się tak przeraźliwie wydziera. Więc żeby nikt mnie źle nie zrozumiał - Nie jestem ich wrogiem. Zmorą nazwałem je patrząc tylko z punktu widzenia myśliwego wabiącego lisy.
Wracając do tematu wabienia lisów to nie do końca zgadzam
się z tym zabijaniem na sygnał. Wabić trzeba umieć. Trzeba metodą prób i błędów
dojść do tego co na nie działa zachęcająco, a co przepędza w siną dal. Bardzo
często zdarza się, że lis gdy jest daleko chętnie idzie w kierunku wabiącego,
ale gdy podejdzie bliżej rozpoznaje jakąś fałszywą nutę "oszusta" i zanim złożymy
się do strzału czmycha w zarośla i tyle go widzieli.
Dla mnie jednak wabienie jest jedną z najciekawszych i najatrakcyjniejszych
metod polowania na rudzielca.
Witam wszystkich kolegów którzy mnie pamietają i tych nowych równierz witam Darz Bór.Poczytałem kolegów posty o wabieniu i powiem że każdy ma trochę racji,pomimo iż nie jestem wybitnym lisiażem,to poluje z wabikiem,zauważyłem,że nie ważny jest rodzaj odgłosu,ale jakość,najlepsze efekty mam na pisk myszy,robię często to ustami,ale jak mróz przycisnie cięzko jest wydobyć odpowiedni pisk,dlatego znalazłem rozwiązanie,kawałek styropianu i nałe kieszonkowe lusterko,polecam daje efekty.A najlepsza przygode to miałem wabiac kniazieniem,lisy które przywabiałem za kazdym razem były czarne,niektóre nawet orazaste,tak że koledzy z tym wabieniem to różnie bywa,bo nie zawsze przywabimy to co chcemy.Darz Bór
Witam Cię Kolego Skalniak - taką jedną małą duszyczką myśliwską, a tak wiele Cię nam ubyło. Nie wierzę, że powiem Ci szczerze, że idiotyczny wabik przywrócił Cię dla forum. Ale rozgość się u nas i opowiadaj coś tyle czasu robił poza forum, opowiadaj szczerze, to Ci może uwierzę...Musisz teraz rozpoczynać wszystko od nowa, tylko oby nie od wabików, nie pomniejszaj się tym na swoje powitanie. Odrabiaj stracony czas i niech Ci Bór darzy!
Podzielam w pełni to co piszesz i ja to wiem. Kiedyś próbowałem wabikiem, ale mi nie wychodziło, może było coś, co powodowało, że każdy lis uciekał na ten sygnał. Wszelka technika, nawet wabik, pomniejsza doznanie poczucia polowania. Nastrzelałem sie lisów co niemiara, ale pamiętam tego mojego, pierwszego, którego podchodziłem w dzień, na co najmniej 300 metrów, czołgając się gdy zajęty był myszkowaniem, na polu pod lasem, a po moim trudzie okazało się, że cały był - twu! - parszywy. To nie moje zdanie, że trzeba odróżniać polowanie od zabijania. Młody myśliwy zawsze pracuje na ilość, jakby chciał nadrobić czas utracony, zaś dojrzały pracuję na jakość, wybiera samą esencję polowania. Dobrze też, co zauważyłem że polując, dostrzegasz wokół siebie przyrodę..., ćwicz się w tym, to Ci kiedyś zaowocuje! Pozdrawiam.
witam,szanowny kolego mogę poprosić o info jak zrobić wabik na lisa?w sieci znalazłem kilka modeli (projektów) takowych wabików, ale nie mam doświadczenia żeby oszacować który jest najefektywniejszy.Darz Bór.
Witam!Pytanie dotyczące wabika na lisa jaki się najlepiej nadaje czy ktoś z was miał juz z nim polował jakie rezultaty? Proszę o porady ...Darz Bór !
Kniazienie zająca. Od lat wabię z bardzo dobrym skutkiem. Jeżeli lis jest w okolicy zawsze przyjdzie. Wczoraj na 2 wabienia przyszło 5 lisów. Strzeliłem 2.
No To Gratulacje A Dokładnie na jaki model ?
darz bór! ja osobiście stosuje pisk myszy..w ostatnim czasie ustami i to z dobrym efektem. Wcześniej stosowałem kniazienie zająca i brak efektów. W jakiejś książce przeczytałem że nie wabi się na kniazienie jeżeli zająca w obwodzie jest mało, gdyż lis nie bardzo zwraca na niego uwagę wtedy. i coś w tym jest...pozdrawiam
Przede wszystkim wabić kniazieniem trzeba umieć. Ja zrobiłem sobie wabik w wieku 18 lat (30 lat temu) i służy mi on do dzisiaj. Pisk myszy używam do zatrzymania biegnącego lisa (strzelam do lisów ze sztucera). Kniazienie słychać z daleka a pisk myszy nie. Ja wabię raz i powtarzam po 15 - 20 minutach. W większości przypadków lis przychodzi po drugim wabieniu.
najlepsze kniaźianie zająca a potem lis w niewielkiej odległości to tylko pisk myszy ja w tym sezonie na15 lisów wszystkie ze śrutu i na odległości 5-10 metrów .
A jaki model okazał by się najlepszy i w miarę tani ? Słyszałem że predator dobrze się spisuje ale jest to nie mały koszt ...
Kolego Snajper!Jeśli się mylę- proszę o wyprowadzenie mnie z błędu.A myślę tak: Kolega jest ode mnie o więcej niż jedno pokolenie młodszy i wyrósł (lub jeszcze dorasta) w młodym pokoleniu graczy komputerowych, gdzie najczęściej się strzela do żywych celów- ludzi, zwierząt czy innych postaci animowanych. Dla mnie takie gry to "badziewie", ale wielu młodych to "kręci", niestety.Stając się mam nadzieję poważnym myśliwym, należałoby nie używać niewłaściwego pseudo- poważnym myśliwym ono nie imponuje. Raz już w tym sensie pisałem. Najlepiej radziłbym zalogować się na tym portalu na nowo. Ale ja tylko radzę.Co do wabienia lisów. Mam zdanie podobne do postu # 61570 kolegi "portek89". Zajęcy mamy w łowisku mniej niż lisów pewnie nie każdemu mojemu lisowi udało się pokosztować kota. A jeśli się nawet i udało, to wątpię, czy ten nieszczęśnik zajączek miał jeszcze czas na takie kniazienie, jakiego się nasłuchałem i o jakim naczytałem kupując kilka już wabików. Na kniazienie nie przywabiłem żadnego mykitę. Natomiast na pisk myszy i owszem; zdarzyło się nawet i 3 w godzinkę.Pozdrawiam!Darz Bór!
Jeśli chodzi o ten mój nick to się nie zgadzam ustawiając sobie to konto myślałem że ta nazwa nie będzie wyświetlana byłem przekonany że chodzi o coś innego i przypadkowo wstawiłem sobie taką nawę bardzo chciał bym ją zmienić ale nie potrafię ...A jęśli znajdę chwilę wolnego czasu to ją zmienię ... Darz Bór...
I Dziękuje za wypowiedź związaną z wabikiem i w 100 % się z nią zgadzam w moim łowisku jest też bardzo mało zajęcy i z pewnością by nie zadziałał ten o to wabik .... Pozdrawiam !
Wrzask koźlaka jest skuteczny tam gdzie zająca jest jak na lekarstwo. Weiskirchen ma fajny uniwersalny wabik, koza w rui, przestrach kozy, koza w łowisku,wrzask zająca , wrzask koźlaka. Używam od roku i już widziałem dzięki niemu piękne kozły i kilka lisów kruki na koźlaka są po kilku minutach. Darz Bór.
Dziękuje za wypowiedź ...A Pisk Myszy jaki najlepszy i w miarę tani był by ?
Kolego Robinson!Widzę parę nieścisłości czy, niepoprawności a nawet błędów w poście Kolegi nr #61604 choć post niezbyt obszerny.Może spowodowała to dość późna pora pisania postu, może aura świąteczna?Moje wątpliwości dotyczą:1)Co ma ze sobą wspólnego: wrzask koźlęcia i ilość (jak na lekarstwo) zajęcy w łowisku?2)Co to za odgłos: "koza w łowisku"?3)Zamiast "przestrach kozy" precyzyjniej byłoby określić to nawet jako "przestrach sarny"- jako gatunku, ale jak Koledze zapewne wiadomo, nasi przodkowie nazwali dość trafnie te odgłosy <szczekaniem>. Bo szczekają zarówno siuty jak i rogacze, kiedy są lekko zaniepokojone, ale jeszcze nie wystraszone i niepewne zagrożenia. Szczekaniem alarmują okolicę o potencjalnym niebezpieczeństwie, mając nadzieję na wystraszenie drobnego intruza.... rzezimieszka....4)Kruki- jak większość dziennych ptaków drapieżnych jako najważniejszy zmysł posiadają WZROK i nim się głównie posługują wypatrując zdobyczy czy to szybując (np.:orły, sokoły i właśnie kruki), czy to z zasiadki (np.: jastrząb, krogulec, myszołów).Słyszałem jedynie o wabieniu dźwiękiem dzikich kaczek na tzw. "krekuchę".A poza tym kruki, tak jak inne ptaki drapieżne są chronione i wcześniej też nie były- odkąd pamiętam uważane za szkodniki- jak np.: sroka czy wrona.Więc kruków nie strzelamy, nawet jeśliby który przyleciał i nie dostrzegł wabiarza....Czy się gdzieś pomyliłem?Darz Bór!
Ad. #61617.Kolego Mateuszu!Ja stosuję najtańszy, a właściwie zupełnie darmowy wabik, jaki nam wszystkim dała natura- i na dodatek- zawsze przy sobie: własne USTA. Tym niemniej należy trochę poćwiczyć, poczytać o samym sposobie wabienia, a napisano już sporo o tym. Główne zasady, to:1)Nie wolno być nachalnym- lepiej mniej, niż za dużo.2)Wabimy tylko wtedy, kiedy mykita jest zainteresowany czymś innym, nie nami. Czekamy.3)Wabimy na rozległej przestrzeni już wypatrzonego lisa nie mogąc już go bliżej podejść. Lis ma bardzo dobry słuch, nie najgorszy wzrok i jest minimalne prawdopodobieństwo, że przywabimy go w gęstej kniei.Chociaż przyznać muszę, że i nie zawsze (zwłaszcza jeśli się człowiek namarznie zimą na sniegu) uda się wydobyć od razu ten zdawałoby się już kiedy indziej wyćwiczony pisk myszki.Ale za to jaka jest frajda kiedy się powiedzie i po twoim pisku rudy, czasami " jak z procy" wystrzeli w twoim kierunku! Dobrze wtedy być przygotowanym do strzału, jeśli rudy jest dość blisko!Darz Bór!
Witam Wszystkich. Ja po zajęciu stanowiska odczekuję dłuższą chwilę i zaczynam wabienie od myszki. Jeśli rudy jest w pobliży to zaraz się pojawia. Jeśli nie, to sięgam po kniazienie. Na które przychodzą nie tylko lisy. Nie zależnie czy zające są w łowisku czy nie. Kiedyś po zawabieniu kniazieniem usłyszałem głośny tupot przemieszczający się po lesie i szybko zmierzający w moim kierunku. Po czym nastała cisza trwająca jakieś 10 minut – wtedy WIECZNOŚĆ. I nagle przed moją amboną z młodnika wysunęły się dwa odyńce. Jeden do tej pory wisi na ścianie ;0). Kruki to niemal codzienność- zwłaszcza o poranku, lub podczas opadów śniegu. I nie zgodzę się, że posługują się tylko wzrokiem – na wab idą jak pszczoły do miodu. Sójki to moja zmora, bo pojawiają się po kilku sekundach i ogłaszają wszem i wobec skąd pochodzi dziwny dźwięk. Na rezultaty wabienia nie narzekam. Gorzej z moją skutecznością myśliwego. Już nie raz zostałem przechytrzony przez mykitę. Bo albo ambona zaskrzypi, albo kolbą stuknę gdzieś w deskę, albo myśliwy dupa ;0) Ale czasem wystarczy oko nacieszyć, żeby polowanie uznać za udane. Co do marki wabików, - robię je sam. Korzystam z różnych materiałów: parostki kozłów, poroża jeleni, drewno. Co mi w rece wpadnie. Czasem zwykły długopis jest niezłą bazą do wabika. Mam taką jedną niezawodną myszkę. I w tym mam największą frajdę. Robię wabik, jadę do lasu i sprawdzam jego skuteczność. Czasem sięgam też po zapachy. Przy lekkim wietrze, lub jego braku są lepsze od najlepszego wabika dźwiękowego, zwłaszcza gdy myśliwy nie ma wprawy w wabieniu. A i zwierz inny się wtedy pojawia (borsuk, jenot, kuna…) Wabiarzom Darz Bór w nowym sezonie.
Zgadza się myszka jest dobra jak lis jest niedaleko ale ostatnio oprócz kniaziania używam Nordnik Crying Bird wydaje odgłosy ptaków w chwili przestraszenia mimo że lisa widziałem w znacznej odległości to on zaraz zawrócił i obrał kierunek na mnie podpuściłem go na 10 m dalej nie czekałem .
Witaj Sajmon, zaciekawiły mnie twoje zdolności i spostrzeżenia o reakcjach na twoje wabienie zwykłych stworzeń. Wniosek też taki, że wabiki obecnie mogą służyć do likwidacji populacji lisów, choć to nie jest polowanie a raczej zabijanie na sygnał. Urok całego polowania tkwi w tym, kto kogo przechytrzy zmysłem i rozumem, podchodząc na 40 metrów lisa, jak opisał nam jeden z naszych kolegów.Nie oznacza, że jestem temu przeciwny, bo cel uświęca jednak środki. Co do twojej "zmory" - Sójki, to bardzo mądry i piękny ptak i od wieków nazywany "strażnikiem lasu". Ona nie tylko płoszy myśliwemu zwierzynę, ale też ostrzega go o pojawieniu się zwierzyny. Sójka jest najbardziej inteligentnym ptakiem i też dobrą matką dla swojego potomstwa. Gdy siedzi na gnieździe, można ją zdjąć ręką i zazwyczaj nie ucieka, tak jest przywiązana do gniazda. Masowy napływ kandydatów do myślistwa, powoduje spłaszczenie wiedzy o sztuce polowania i odczuwania uroku lasu polując. Po prostu, podjeżdża się, wabi i strzela. Na radosne uniesienia, co do sposobu pozyskiwania zwierzyny, można różnie patrzeć ! Ale interesujące, co napisałeś i pisz więcej...DB.
Bardzo Ciekawie zostało to przez kolegów opracowane dziękuje za wypowiedzi :) Niestety sezon już na mikitę dobiega końca ale na pewno do następnego sezonu przygotuje się lepiej dzięki wam ...I dużo czytałem o Liskach i jak najlepiej je dokarmiać, postanowiłem stworzyć tak zwaną myszarnię dzięki niej lis będzie miał dużo pożywienia przez ten czas w którym nie można na niego polować a gdy już zacznie sie długo oczekiwany sezon postaram się zapolować i myślę że będzie to miłym doświadczeniem ....Jeśli okaże się że tak owa myszarnia przyciąga różne drapieżniki....I według mnie o wiele lepiej jest zobaczyć mikitę naturalnie bez wabienia po oczekiwaniu kilku godzinnym na mrozie i czekanie właśnie na nią jest to coś naprawdę pozytywnego ! Darz Bór !
nemrod73 - Zgadzam się z kolegom że sójki to niezwykle mądre ptaki, a że piękne to każdy wie. Z tą zmorą, to chodziło mi bardziej o to, że nieraz nawet nie ma szansy na to, by sprawdzić czy coś przyjdzie na wab, czy nie, bo te „pierony” podnoszą takie larmo, że samemu ma się ochotę zwiewać stamtąd gdzie pieprz rośnie. Zwłaszcza gdy pojawi się ich kilka, lub kilkanaście. Zdarzało się też nie raz, że siedzieliśmy sobie naprzeciwko siebie całymi godzinami, ja w ambonie a sójka na gałęzi i nawzajem przedrzeźnialiśmy. Trochę jakbyśmy ze sobą rozmawiali. Nie raz zaglądały mi przez okienko do środka ambony, by upewnić się co w niej się tak przeraźliwie wydziera. Więc żeby nikt mnie źle nie zrozumiał - Nie jestem ich wrogiem. Zmorą nazwałem je patrząc tylko z punktu widzenia myśliwego wabiącego lisy. Wracając do tematu wabienia lisów to nie do końca zgadzam się z tym zabijaniem na sygnał. Wabić trzeba umieć. Trzeba metodą prób i błędów dojść do tego co na nie działa zachęcająco, a co przepędza w siną dal. Bardzo często zdarza się, że lis gdy jest daleko chętnie idzie w kierunku wabiącego, ale gdy podejdzie bliżej rozpoznaje jakąś fałszywą nutę "oszusta" i zanim złożymy się do strzału czmycha w zarośla i tyle go widzieli. Dla mnie jednak wabienie jest jedną z najciekawszych i najatrakcyjniejszych metod polowania na rudzielca.
Skuteczność wabienia kniazieniem nie ma absolutnie związku ze stanem populacji zająca w łowisku.
Witam wszystkich kolegów którzy mnie pamietają i tych nowych równierz witam Darz Bór.Poczytałem kolegów posty o wabieniu i powiem że każdy ma trochę racji,pomimo iż nie jestem wybitnym lisiażem,to poluje z wabikiem,zauważyłem,że nie ważny jest rodzaj odgłosu,ale jakość,najlepsze efekty mam na pisk myszy,robię często to ustami,ale jak mróz przycisnie cięzko jest wydobyć odpowiedni pisk,dlatego znalazłem rozwiązanie,kawałek styropianu i nałe kieszonkowe lusterko,polecam daje efekty.A najlepsza przygode to miałem wabiac kniazieniem,lisy które przywabiałem za kazdym razem były czarne,niektóre nawet orazaste,tak że koledzy z tym wabieniem to różnie bywa,bo nie zawsze przywabimy to co chcemy.Darz Bór
Witam Cię Kolego Skalniak - taką jedną małą duszyczką myśliwską, a tak wiele Cię nam ubyło. Nie wierzę, że powiem Ci szczerze, że idiotyczny wabik przywrócił Cię dla forum. Ale rozgość się u nas i opowiadaj coś tyle czasu robił poza forum, opowiadaj szczerze, to Ci może uwierzę...Musisz teraz rozpoczynać wszystko od nowa, tylko oby nie od wabików, nie pomniejszaj się tym na swoje powitanie. Odrabiaj stracony czas i niech Ci Bór darzy!
Podzielam w pełni to co piszesz i ja to wiem. Kiedyś próbowałem wabikiem, ale mi nie wychodziło, może było coś, co powodowało, że każdy lis uciekał na ten sygnał. Wszelka technika, nawet wabik, pomniejsza doznanie poczucia polowania. Nastrzelałem sie lisów co niemiara, ale pamiętam tego mojego, pierwszego, którego podchodziłem w dzień, na co najmniej 300 metrów, czołgając się gdy zajęty był myszkowaniem, na polu pod lasem, a po moim trudzie okazało się, że cały był - twu! - parszywy. To nie moje zdanie, że trzeba odróżniać polowanie od zabijania. Młody myśliwy zawsze pracuje na ilość, jakby chciał nadrobić czas utracony, zaś dojrzały pracuję na jakość, wybiera samą esencję polowania. Dobrze też, co zauważyłem że polując, dostrzegasz wokół siebie przyrodę..., ćwicz się w tym, to Ci kiedyś zaowocuje! Pozdrawiam.
Mój post "podzielam w pełni, co piszesz.., to dla Ciebie - "Sajmon", tylko system poprzestawiał posty!
witam,szanowny kolego mogę poprosić o info jak zrobić wabik na lisa?w sieci znalazłem kilka modeli (projektów) takowych wabików, ale nie mam doświadczenia żeby oszacować który jest najefektywniejszy.Darz Bór.