Witam wszystkich serdecznie. Chciałabym prosić kolegów i koleżanki i pomoc. Wczoraj wracałam ze spaceru ze swoim psem. Była to dwuletnia suczka wyżła niemieckiego szorstkowłosego. Prowadzona była oczywiście na smyczy. Nagle z podwórka wyskoczył pies, nie jestem pewna co do rasy. To prawdopodobnie pitbull, albo amstaf. Pies dopadł do mojej suczki, złapał za kark i nie puścił dopóki nie przestała oddychać. Zbiegło się bardzo dużo osób, w tym właściciel tego psa. Polali go wodą, próbowali odciągnąć, wkładali patyk w pysk. Niestety to nic nie dało. To wszytko trwało jakieś 5 minut. Moja suczka oczywiście nie przeżyła, została zawieziona od razu do weterynarza, ale ten stwierdził uduszenie. Właściciel został ukarany przez policję mandatem w wysokości 200 zł. Powiedzieli, że nic więcej nie mogą zrobić. Że mogę skierować sprawę do sądu, ale może jakoś się "dogadam" z tym Panem. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Suka była ułożona do polowań, bardzo dobrze się zapowiadała. W przyszłym tygodniu miała jechać na pierwsze w tym sezonie polowanie na kaczki, ale się nie doczekała... Bardzo Was proszę o pomoc. Może ktoś spotkał się kiedyś z podobną sytuacją i mógłby jakoś pomóc. Z góry dziękuję. DB
Witam, to dość przykra sprawa, ale stało się, policja zrobiła to co do niej należało, wymierzając karę,która będzie podstawą wystąpienia na drogę sądową o zwrot odszkodowania od właściciela tego psa. Proszę zabezpieczyć te dokumenty - mandat, do tych potrzeb. Zrobić trzeba zestawienie kosztów zakupu psa, jego szkolenia, utrzymania, leczenia itp,uzyskać zaświadczenie o użytkowości psa do polowań( jeśli był z rodowodem) lub świadków o jej użytkowości.Po wykonaniu tych czynności, wezwać właściciela pisemnie za pokwitowaniem, listem poleconym o zwrot kosztów utraty psa,określając termin, np. do 30 dni. Kopia tego wezwania będzie podstawą do wystąpienia na drogę sądową o zwrot kosztów utraty psa.To są czynności nieodzowne do wykonania, jeśli odmówi polubownego załatwienia sprawy, by można było kupić na to miejsce innego psa użytkowego. Działać trzeba w tym zakresie na podstawie przepisów "Kodeksu postępowania cywilnego". taka jest właściwość działania w takiej sprawie. Można też zaciągnąć informacje o sposobie przetrzymywania groźnych psów przez ich właścicieli. Tyle na początek. Serdecznie współczuje państwu i bezpośredniemu jej właścicielowi.
To bardzo przykre zdarzenie , polecam udać się do adwokata aby sprawę przeprowadził szybko i skutecznie , mój znajomy utracił wyżła podczas polowania pies został wyceniony na 10 tys , sprawę załatwiono polubownie , sytuacja którą Koleżanka opisuje nie pozostawia żadnych wątpliwości ofiarą tego psa mógł paść każdy inny przechodzeń , a z takiego ściskoszczęku może uwolnić jedynie uderzenie w potylicę . Jeszcze raz uwidacznia się bezmyślność ludzi hodujących niebezpieczne rasy , lub ich mieszańce , i słabość systemu prawnego , proszę się wyzbyć wszelkich sentymentów i nie odpuszczać .
Bardzo fajnie prete, że ruszyłeś z pomocą i przywołałeś ten przykład odszkodowawczy. Też tak myślałem, że bez wydrwigrosza się nie obędzie, ale i jego koszty też pokryje sprawca tego nieszczęścia, pozdrawiam.
Coś mi się wydaje że właściciel zapłaci niezłą sumkę za twoją suczkę. Nie odpuszczaj i poinformuj jak sprawa się skończyła. Przykro mi z powodu wyżełki:(
Witam.
Wróciliśmy właśnie ze spotkania. Właściciel psa zaproponował, że odkupi nam dorosłego psa, wyżła, ułożonego, którego chce sprzedać rodzina zmarłego myśliwego. Ale ze względu na to, że my już raz popełniliśmy taki błąd (bo mamy też drugiego psa wnk, 4-letniego, którego kupiliśmy jakieś pół roku temu. Owszem zna podstawowe komendy, ale w polu nie robi dosłownie nic. Nie szuka, nie podnosi zwierzyny, boi się strzałów. Oczywiście właściciel zapewniał, że to pies użytkowy, polujący i nie ma żadnych wad.) po prostu się nie zgodziliśmy. Gdy pociągnęliśmy mężczyznę za język okazało się, że za odkupienie psa od tej rodziny zapłaciłby 150 złotych... Mój tato zaproponował Mu, żeby kupił szczeniaka z hodowli. Taki koszt to 1500 zł i dodatkowo dołożył 1000 zł na karmę. Mężczyźnie ten pomysł bardzo się nie spodobał. Nasz pies był bez rodowodu i stwierdził, że 2500 zł to za duża kwota za tego psa. Powiedzieliśmy Mu wtedy, że pies był użytkowy i mamy na to bardzo dużo świadków, bo pies polował w kole. Zaczął wtedy wymyślać, że nie powinniśmy w ogóle tamtędy wtedy przechodzić... Że nasz pies był bez kagańca. Z tego co mi wiadomo, to jeśli pies jest na smyczy to kagańca mieć nie musi, chyba że to rasa uważana za groźną. A z resztą nasz pies nie zaatakował tylko został zaatakowany. Nawet nie miał się jak bronić.Te wszystkie Jego tłumaczenia są chore. Szliśmy normalnie chodnikiem, pies był prowadzony krótko przy nodze. Któryś z Jego pracowników pomylił pilota i otworzył nie tę bramę co trzeba. Mężczyzna powiedział, że jeszcze się na myśli. Dodam jeszcze, że mężczyzna nie odzywał się, myślał chyba, że odpuścimy, że o tym zapomnimy. Tłumaczył się tym, że miał mamę w szpitalu, ale nawet nie raczył się sam z nami skontaktować.
Witam , może dobrze że prowadzicie próbę jakiejś ugody , ale moim zdaniem to bardzo złe podejście do tematu , adwokat powinien wkroczyć , i wasz adwersarz skruszeje , pies ,z czy bez rodowodu to inna sprawa , fakt niesprowokowanej napaści i zagryzienia się liczy , kwota o której pisałem wcześniej jest adekwatna , mamy demokrację i wycena własności ma swoje prawa. Pieska z drugiej ręki , szczególnie dorosłego , odradzam , zanim się poznacie i nabierzecie zaufania miną lata , a pies u myśliwego to rodzina , a już wyżeł szczególnie komponuje się w dom i obejście , przyjaciół się nie kupuje , tylko zdobywa .
Witam wszystkich serdecznie. Chciałabym prosić kolegów i koleżanki i pomoc. Wczoraj wracałam ze spaceru ze swoim psem. Była to dwuletnia suczka wyżła niemieckiego szorstkowłosego. Prowadzona była oczywiście na smyczy. Nagle z podwórka wyskoczył pies, nie jestem pewna co do rasy. To prawdopodobnie pitbull, albo amstaf. Pies dopadł do mojej suczki, złapał za kark i nie puścił dopóki nie przestała oddychać. Zbiegło się bardzo dużo osób, w tym właściciel tego psa. Polali go wodą, próbowali odciągnąć, wkładali patyk w pysk. Niestety to nic nie dało. To wszytko trwało jakieś 5 minut. Moja suczka oczywiście nie przeżyła, została zawieziona od razu do weterynarza, ale ten stwierdził uduszenie. Właściciel został ukarany przez policję mandatem w wysokości 200 zł. Powiedzieli, że nic więcej nie mogą zrobić. Że mogę skierować sprawę do sądu, ale może jakoś się "dogadam" z tym Panem. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Suka była ułożona do polowań, bardzo dobrze się zapowiadała. W przyszłym tygodniu miała jechać na pierwsze w tym sezonie polowanie na kaczki, ale się nie doczekała... Bardzo Was proszę o pomoc. Może ktoś spotkał się kiedyś z podobną sytuacją i mógłby jakoś pomóc. Z góry dziękuję. DB
Witam, to dość przykra sprawa, ale stało się, policja zrobiła to co do niej należało, wymierzając karę,która będzie podstawą wystąpienia na drogę sądową o zwrot odszkodowania od właściciela tego psa. Proszę zabezpieczyć te dokumenty - mandat, do tych potrzeb. Zrobić trzeba zestawienie kosztów zakupu psa, jego szkolenia, utrzymania, leczenia itp,uzyskać zaświadczenie o użytkowości psa do polowań( jeśli był z rodowodem) lub świadków o jej użytkowości.Po wykonaniu tych czynności, wezwać właściciela pisemnie za pokwitowaniem, listem poleconym o zwrot kosztów utraty psa,określając termin, np. do 30 dni. Kopia tego wezwania będzie podstawą do wystąpienia na drogę sądową o zwrot kosztów utraty psa.To są czynności nieodzowne do wykonania, jeśli odmówi polubownego załatwienia sprawy, by można było kupić na to miejsce innego psa użytkowego. Działać trzeba w tym zakresie na podstawie przepisów "Kodeksu postępowania cywilnego". taka jest właściwość działania w takiej sprawie. Można też zaciągnąć informacje o sposobie przetrzymywania groźnych psów przez ich właścicieli. Tyle na początek. Serdecznie współczuje państwu i bezpośredniemu jej właścicielowi.
To bardzo przykre zdarzenie , polecam udać się do adwokata aby sprawę przeprowadził szybko i skutecznie , mój znajomy utracił wyżła podczas polowania pies został wyceniony na 10 tys , sprawę załatwiono polubownie , sytuacja którą Koleżanka opisuje nie pozostawia żadnych wątpliwości ofiarą tego psa mógł paść każdy inny przechodzeń , a z takiego ściskoszczęku może uwolnić jedynie uderzenie w potylicę . Jeszcze raz uwidacznia się bezmyślność ludzi hodujących niebezpieczne rasy , lub ich mieszańce , i słabość systemu prawnego , proszę się wyzbyć wszelkich sentymentów i nie odpuszczać .
Bardzo fajnie prete, że ruszyłeś z pomocą i przywołałeś ten przykład odszkodowawczy. Też tak myślałem, że bez wydrwigrosza się nie obędzie, ale i jego koszty też pokryje sprawca tego nieszczęścia, pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za pomoc i odpowiedź.
Coś mi się wydaje że właściciel zapłaci niezłą sumkę za twoją suczkę. Nie odpuszczaj i poinformuj jak sprawa się skończyła. Przykro mi z powodu wyżełki:(
Witam. Wróciliśmy właśnie ze spotkania. Właściciel psa zaproponował, że odkupi nam dorosłego psa, wyżła, ułożonego, którego chce sprzedać rodzina zmarłego myśliwego. Ale ze względu na to, że my już raz popełniliśmy taki błąd (bo mamy też drugiego psa wnk, 4-letniego, którego kupiliśmy jakieś pół roku temu. Owszem zna podstawowe komendy, ale w polu nie robi dosłownie nic. Nie szuka, nie podnosi zwierzyny, boi się strzałów. Oczywiście właściciel zapewniał, że to pies użytkowy, polujący i nie ma żadnych wad.) po prostu się nie zgodziliśmy. Gdy pociągnęliśmy mężczyznę za język okazało się, że za odkupienie psa od tej rodziny zapłaciłby 150 złotych... Mój tato zaproponował Mu, żeby kupił szczeniaka z hodowli. Taki koszt to 1500 zł i dodatkowo dołożył 1000 zł na karmę. Mężczyźnie ten pomysł bardzo się nie spodobał. Nasz pies był bez rodowodu i stwierdził, że 2500 zł to za duża kwota za tego psa. Powiedzieliśmy Mu wtedy, że pies był użytkowy i mamy na to bardzo dużo świadków, bo pies polował w kole. Zaczął wtedy wymyślać, że nie powinniśmy w ogóle tamtędy wtedy przechodzić... Że nasz pies był bez kagańca. Z tego co mi wiadomo, to jeśli pies jest na smyczy to kagańca mieć nie musi, chyba że to rasa uważana za groźną. A z resztą nasz pies nie zaatakował tylko został zaatakowany. Nawet nie miał się jak bronić.Te wszystkie Jego tłumaczenia są chore. Szliśmy normalnie chodnikiem, pies był prowadzony krótko przy nodze. Któryś z Jego pracowników pomylił pilota i otworzył nie tę bramę co trzeba. Mężczyzna powiedział, że jeszcze się na myśli. Dodam jeszcze, że mężczyzna nie odzywał się, myślał chyba, że odpuścimy, że o tym zapomnimy. Tłumaczył się tym, że miał mamę w szpitalu, ale nawet nie raczył się sam z nami skontaktować.
Witam , może dobrze że prowadzicie próbę jakiejś ugody , ale moim zdaniem to bardzo złe podejście do tematu , adwokat powinien wkroczyć , i wasz adwersarz skruszeje , pies ,z czy bez rodowodu to inna sprawa , fakt niesprowokowanej napaści i zagryzienia się liczy , kwota o której pisałem wcześniej jest adekwatna , mamy demokrację i wycena własności ma swoje prawa. Pieska z drugiej ręki , szczególnie dorosłego , odradzam , zanim się poznacie i nabierzecie zaufania miną lata , a pies u myśliwego to rodzina , a już wyżeł szczególnie komponuje się w dom i obejście , przyjaciół się nie kupuje , tylko zdobywa .