Reklama

Jak obalić dzika?

Nie tak dawno temu podobne pytanie zadał tutaj młody myśliwy, który w swoim artykule udzielał rad jeszcze młodszym (rozumiem że stażem, nie wiekiem) kolegom i z dumą prezentował się ze strzelonym właśnie warchlakiem. Pytanie, jak strzelić, pozyskać dzika, wydaje się być nieco retoryczne, ale dajmy spokój formie i przejdźmy do treści. Mamy lipiec, miesiąc - przynajmniej moim zdaniem najlepszy do tego, aby dzika strzelić bez większego trudu i zachodu.

Sam kiedyś popełniłem tutaj tekst pod tytułem "Odyniec, dzik gruby", w którym w wierszowanej formie opisałem, jak zrobił to możny pan sędzia, a w rozdziale VII „Roku myśliwego” W. Korsaka możemy przeczytać ni mniej ni więcej tylko to, co ja sam chcę tutaj napisać. Oczywiście wcale to nie znaczy, że zamierzam dokonać plagiatu i obdarzyć Kolegów tekstem na żywo zerżniętym z książki tego znamienitego łowcy i pisarza. Nieskromnie mówiąc, mam własne w tym względzie doświadczenia, a i czas współczesny znacznie się różni od tego, gdy Korsak mógł z czystym sumieniem napisać, że polowanie na dziki jest „niezbyt szlachetne” i bywa realizowane tylko z tego względu, że dziki czynią szkody w uprawach, a walić można do nich loftkami. Oczywiście twierdzenie takie było usprawiedliwione w czasie, gdy możni panowie mieli dostęp do wielu innych gatunków zwierzyny i to na obszarach, które dawno już polskie nie są.

Każde polowanie możemy traktować dwojako. Opcja pierwsza, to spontaniczna wyprawa do kniei, pozbawiona jakiegoś konkretnego celu, jeżeli chodzi o nasze oczekiwania związane z określonym trofeum. Taki wyjazd możemy przeto traktować jako rekreację na świeżym powietrzu, ew. połączoną z polowaniem na co się da. Opcja druga, to ekspedycja zmierzająca do strzelenia przedstawiciela określonego gatunku, a nawet płci i klasy. Jesteśmy jednak tu i teraz i wybieramy się na dzika. Jak wspomniałem powyżej, miesiąc lipiec jest najlepszą porą do łatwego zrealizowania naszego celu pod warunkiem, że nasze łowisko posiada pola graniczące z lasem.

Oczywiście, aby mieć swojego „pewniaka” (co nigdy do końca nie jest prawdą) musimy się do łowiska wybrać w czasie, gdy nasz dzik po nocnej wyżerce śpi sobie smacznie w leśnej głuszy. Wyprawa taka nie jest skomplikowana, wystarczy udać się na skraj naszego lasu i przejść po granicy pól, a wszystko wnet stanie się jasne. O tej porze roku najbardziej atrakcyjne bywają owsy, pszenice, albo i ziemniaki. Te ostatnie, to jednak nie każde i bywa tak, że na jednym polu rosną rozmaite ich odmiany, a zainteresowanie darmozjadów realizuje się tylko w odniesieniu do jednej z nich.

W przypadku okopowych, ślady żerowania są oczywiste, w przypadku zbóż, musimy wypatrywać ścieżek i wyplówek na zdemolowanych przez amatorów zbożowego mleczka pobojowiskach. Po natężeniu spustoszeń i świeżości śladów łatwo odgadniemy, czy żerowisko jest aktualnie odwiedzane, czy też nie. Zwykle, dziki wracają chętnie w miejsca, które odwiedziły z powodzeniem poprzedniej nocy i jeżeli las graniczy wprost z lasem, zjawiają się tam jeszcze wtedy, gdy słońce nie zapadło za horyzontem. Z tego też względu, na stanowisku musimy być znacznie wcześniej.

Drugim czynnikiem obligującym nas do takiego zachowania jest fakt, że dziki często przed żerowaniem udają się do kąpielisk i następnie podchodzą do skraju lasu aby się upewnić, czy nic niepokojącego się tam nie dzieje. O takim roztropnym ich zachowaniu możemy się łatwo przekonać, gdy zasiądziemy na jakimś wyniesionym na skraju lasu stanowisku, najlepiej, o czym zresztą pisze sam Korsak – na drzewie i możliwie wysoko, bo tylko wtedy będziemy mieli dobrą widoczność na znaczny kawałek pola i będziemy mogli ustalić, z kim mamy do czynienia. Oczywiście ostatni akapit dotyczy wysokości stanowiska, a nie tego gdzie jest ono usytuowane.

O drzewie piszę zaś dlatego, że te rosną na całej długości pól graniczących z lasem i dość łatwo jest wybrać takie, które jest akurat w pobliżu interesującej nas uprawy. Poza tym, drzewa rosnące na skraju lasu ze względu na dużą ilość światła którym dysponują, są zazwyczaj bardzo gałęziste i budowa jakiejś drabiny bywa zbędna, wystarczy co najwyżej kilka jakichś stopni, aby nie psuć krajobrazu i swobodnie móc się wspiąć do miejsca, gdzie zamontujemy sobie „klapkę” do siedzenia. Deseczkę taką najlepiej przygotować sobie w domu i powinna ona posiadać z obu końców nacięcia w kształcie litery V, a to w tym celu, aby umieścić ją w rozpórce wybranych konarów i następnie lekko przybić.

Tutaj mała uwaga techniczna, Deszczułkę należy z obu końców podbić poprzecznymi kawałkami drewna, aby nie uległa podczas obciążenia rozszczepieniu. Widoczność z tak sporządzonego stanowiska jest niczym nie ograniczona, a myśliwy jest doskonale wkomponowany w naturalne środowisko, podobnie zresztą polowałem wielokrotnie w lesie korzystając z faktu, że tego typu stanowiska bywają jakby prywatną własnością tego, kto je zbudował i wie gdzie się one znajdują. Darz bór!

Stary borsuk
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    konw 2012-08-09 12:41:21

    A ja w przeciwieństwie do przedmówcy tekst starego borsuka, podobnie jak każdy poprzedni uważam za świetny, czytam tego autora z wielką przyjemnością i daję 5!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Redakcja 2012-07-22 20:52:37

    Zielony kapelusik z piórkiem”, czy bez, zawsze był i będzie symbolem oraz wyróżnikiem grup społecznych imających się leśnictwa i łowiectwa. Ów kapelusz, to symbol godności „braci” myśliwskiej, którego wielu nam zazdrości. Ile piękna i uroku, np. daje taki kapelusz z piórkiem, pięknym Dianom - tylko im pozazdrościć! To nakrycie głowy godne i honorowe, na wzór nakrycia czapki żołnierskiej z porównywalnością czynienia uszczerbku na honorze osób noszących te nakrycia w sytuacji poważnego i publicznego znieważenie takiej godności (zagrożonej art. 212 § 1 i 2 kk. gdyby to kogoś interesowało, bo członkostwo w PZŁ ma osobowość prawną) Kolor i symbole noszone przy kapeluszach „rasowych” myśliwych, uosabiają jego upodobania, profesję i oddanie łowiectwu, a także pozyskane trofea. Jest to kod rozpoznawalny dla samych myśliwych i postrzegany w obrębie kół łowieckich. Taki kapelusz jest skrywanym marzeniem fryca myśliwskiego. Co najwyżej, żeby się nie narazić na śmieszność kolegów, fryc może przy takim kapeluszu nosić ozdobniki zakupione w sklepie jedności, bo na resztę musi mocno zapracować. Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do tego, to miałem zdarzenie, gdy jeden z młodych myśliwych mojego koła, zabrał z półki w pojeździe przewożących nas na polowanie, kapelusz wytrawnemu myśliwemu, który nosił go z insygniami ozdobniczymi tylko na polowania . Gdy zagroziliśmy osobistym przeszukaniem kapelusza, wyjął go zza pazuchy wyjaśniając, że liczył z nim na szczęście w polowaniach... Śmialiśmy się z tego wszyscy, a zarazem zadziwiało, że ten młody i niedoświadczony fryc w skrytości ducha, taki kapelusz traktował, jak zaczarowany i utożsamiał go z pomyślnymi łowami, przynoszącymi szczęście, a nie z profesjonalizmem i kunsztem wykonywania polowania przez jego właściciela Sądzę, że czasem można sięgnąć po ironię jeśli taka jest nieodzowna, ale chorobliwe nadużywanie czegoś, zakrawa na dewiacje autora, bo nie ma on wyczucia, że wyszydza wiekową i kulturę i etykę łowiecką, a także skazuje Siebie na podejrzenie o awersję do czegoś, co jest poza jego zasięgiem i marzeniem, z przyczyn różnych, choćby z odrzucenia i niedostępności do tego środowiska lub wykluczenia z niego, więc kpi i szydzi z jego symboli i z pewnością takich motywów przyczyn zacietrzewienia, nie można wykluczyć! Powyższy zapis poświęcam Koledze „Staremu Borsukowi”, by nie zrażał się, bo to tylko internet.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stary borsuk 2012-07-18 21:06:11

    Szanowny Kolego. Dziki żerujące w owsie lub pszenicy, nie czynią tego zazwyczaj kulturalnie, zwykle w takim zbożu są duże połacie wydeptanej uprawy, bywa też często, że zboża są wylegnięte od deszczu i wiatru na dużych połaciach, a stoją tylko na obrzeżach pola - to jedno. Druga sprawa to ta, że stanowisko umieszczone wysoko, daje nam doskonały wgląd w środowisko i ułatwia rozpoznanie kto zacz. Inna sprawą (o której pisałem w materiale) jest to, że zasiadkę taką budujemy w konkretnym miejscu (dziki zazwyczaj wychodzą utartym i sprawdzonym szlakiem, istnym korytem w stojącym zbożu) i strzelałem dziki które wychodziły na pole tuż pod moim siodełkiem, oczywiście nie od razu gdy je zobaczyłem. Proszę mi wierzyć, że bajkopisarzem nie jestem. Darz bór! Stary borsuk

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    tropek5 2012-07-18 19:43:28

    moim zdaniem koniec czerwca, lipiec i poczatek sierpnia(miesiace wysokich zboz) sa okresem najgorszym na polowanie. Dziki wchodzac w uprawe sa niezwykle ciezkie do rozpoznania, co z tego ze mamy watahe na 80m skoro widac tylko chyb. Owszem, starsi stazem mysliwi potrafia ocenic dzika czy jest do odstrzalu czy nie, ale mlodzi mysliwi moga sie szybko pomylic. Wedlug mnie lato jest najgorszym w roku okresem polowan na dziki. Ale to moje zdanie, nie kazdy musi sie z nim zgadzac:) pozdrawiam:)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do