
Sezon polowań na Węgrzech na zające rozpoczyna się z początkiem października , ale realnie pierwsze polowania ruszają po 10 października , kiedy to węgierskie kombajny zbiorą z pól kukurydzę. Zdarzają się oczywiście sytuacje nietypowe, tak jak w zeszłym roku , kiedy to po bardzo mokrym wrześniu Węgrzy opóźnili się ze zbiorem kukurydzy do końca października i przez to kilka węgierskich szaraków spoglądało na polskich myśliwych kroczących po orankach zza liści kukurydzy.
Sezon polowań na zające trwa tak naprawdę do drugiej połowy listopada , ponieważ później węgierskie koła łowieckie zajmują się odłowem zajęcy i ich sprzedażą firmom , a te dalej wysyłają je na polowania do Francji i Włoch.
W tej chwili Węgry są największym eksporterem zajęcy w Europie i kiedy podczas moich licznych podróży po Węgrzech i spotkań z różnymi osobami zajmującymi się zawodowo zajęczym biznesem , opowiadałam o sytuacji zająca w Polsce , większość z nich patrzyła na mnie z niedowierzaniem , doskonale pamiętając czasy, kiedy to Polska zającem stała i polski zajęczy eksport miał się świetnie. To se ne vrati jak mawiają nasi południowi sąsiedzi i nic nie wskazuje na to , żeby się coś w tej kwestii zmieniło.
Sposób polowania na zające jest inny od tego, do czego przyzwyczajeni są polscy myśliwi, na Węgrzech poluje się czeską ławą , a w niektórych kołach łowieckich dopuszczone jest też polowanie w kotły . Z tym sposobem i czasem polowania wiąże się zabawna historia z pierwszego naszego polowania sprzed pięciu laty .
Pomimo naszych zapowiedzi , że polujemy czeską ławą, większość polskich myśliwych wzięła ze sobą stołki, termin polowania też był ustalony na połowę grudnia , bo przecież na zające polujemy po białej stopie, chociaż Węgrzy mówili : przyjedźcie najpóźniej w listopadzie i za to całe zignorowanie węgierskiego św. Huberta zapłaciliśmy dużą cenę.
Biała stopa okazała się bardzo błotną czarną stopą , przy każdym bucie mieliśmy 5-6 kg eleganckiego błota z węgierskiego czarnoziemu, a po przejściu 10 km z takim balastem , każdy z nas marzył tylko o źródłach termalnych w hotelu. Od tamtego czasu wszystkie polowania na zające organizujemy od połowy października do połowy listopada . Zazwyczaj są to 3- dniowe polowania zbiorowe z 4-ma nocami w hotelu .
Standard noclegu i obecność basenów termalnych sprawia, że myśliwi traktują to polowanie jako wypoczynek , nierzadko zabierając na wyjazd całe rodziny. Przez te wszystkie lata węgierskich zajęcy ktokolwiek przyjechał pierwszy raz , na drugi rok wracał i zabierał jeszcze kogoś znajomego , wszyscy co roku wyjeżdżając z zajęcy wpisują sobie to polowanie w kalendarz imprez myśliwskich na przyszły rok a pasztety z zajęcy …. palce lizać , dobrze , że się ich nie podaje w Wigilię, bo wtedy na pewno od stołu słychać by było Ege szege dre .
Na polowaniach jest także okazja żeby spróbować ostrej , doprawianej papryką kuchni węgierskiej, gulaszu, ostrych gołąbków z kiszoną kapustą , gęsich wątróbek z ryżem i do tego brzoskwiniowej palinki , nie można tu narzekać , nasz zaprzyjaźniony kucharz Imre potrafi nakarmić wszystkich myśliwych.
Wszystkich zainteresowanych polowaniami na zające zapraszam do odwiedzenia naszej strony internetowej www.hunting-poland.eu gdzie znaleźć można więcej szczegółów , zdjęć i informacji .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pieknie tylko pozazdroscic.! Dlaczego nie stworzyc takie Eldorado w Polsce? To musi byc prywatna inwestycja , bo z doswiadczenia widzimy ,ze nasze organizacje sa nieudolne.
Powód jest inny na Węgrzech są tępione wszystkie szkodniki kruki lisy sroki i tym podobne więc zwierzyny jest w bród unas wszystko zabronione nawet małych śpiewających ptaszków nie ma