[p]Temat uznałem za tak istotny, że zasługuje na postawienie jako odrębnego na naszym forum, choć początkowo ustosunkowałem się do niego tylko w komentarzu do opublikowanych wyników inwentaryzacji wilka. Z tamtego mojego komentarza wstawiłem tu obszerne cytaty i nieco temat rozszerzyłem. Na Warmii naliczono 150 szt. wilków.[/p][p] Poszedłbym jeszcze dalej w matematykę po tej inwentaryzacji wilków i postawił pytanie: 1) ILE WILKI NAS KOSZTUJĄ? I tak: 150 sztuk wilków X ok. % 5 kg. mięsa dziennie (licząc zwierzęta- wg różnych źródeł- zarżnięte przez wilki, choć niekoniecznie tylko przez nie w całości zjedzone) = 750 kg, co daje rocznie 273750 kg.~~280 ton!!!!!!!! Nie doczytałem się jeszcze, jaka jest średnia waga wilczej ofiary (ale pewnie można by pogrzebać w wynikach badań naukowców, statystyków i wyczytać wyniki opracowań ,choć myślę, że wiele się tu nie pomylę) , a jest nią i 0,5 kg koźle i 1 kg warchlaczek ( tych ginie najwięcej) i 20 kg koza i 200 kg byk jeleń. Jeśli przyjąć średnią upolowaną tuszę za 5 kg, wychodzi, że te nasze warmińskie 150 wilczki zarzynają 54750~~55000 sztuk innej zwierzyny!!!!!! Zapewne takie statystyki zmieniają nieco straty w zwierzętach domowych, głównie w bydle, w łowiskach już przez wilki spustoszonych nieco. A znam już wiele takich przypadków ze swej najbliższej okolicy w promieniu do 20 km. I tu: tony- idą w górę, choć sztuki- w dół. Stąd mam zasadnicze pytanie: Czy na pewno nas stać na praktycznie HODOWLĘ wilka?[/p][p]Wiedząc, że: Przyrost naturalny wilka nie jest wprost proporcjonalny do ilości dojrzałych samic, rozmnażają się tylko wadery przewodnie- mówią o nich Yankesi- samice Alfa, mające pierwszeństwo w łowisku w tym i w rozrodzie. Wilk jest zwierzęciem drapieżnym- u nas- najbardziej inteligentnym, przebiegłym, czujnym, doskonale wyposażonym przez naturę i dzięki temu wszystkiemu nie dał się doszczętnie wytępić po ostatniej wojnie, mimo ,że podjęto po temu wszelkie możliwe kroki. Jeszcze żyją sędziwsi spośród nas, którzy pamiętają stanowiska tzw. "wilczarz rejonowy", premie za uśmierconego (niekoniecznie strzelonego) wilka, czy fladry, w które były służbowo uposażone wszystkie nadleśnictwa, a obowiązkiem pracowników ówczesnej ALP było ich maksymalne wykorzystanie, leśnicy mieli z przydziału broń myśliwsko-służbową. [/p][p]Wokół nas w sąsiednich państwach wilk był i jest pozyskiwany i tam się nie martwią, że gatunek zostanie wytępiony. Tylko częściowa prawdą jest to, że wilk jest naturalnym selekcjonerem dzikiej zwierzyny. Jest nim tylko wtedy, kiedy poluje na stado już wyrośniętej zwierzyny i zmusi to stado do dłuższej ucieczki, nim dopadnie najbliższą ofiarę i to też niekoniecznie najsłabszą w stadzie. Wilk jest przede wszystkim urodzonym krwiożerczym zabójcą i nie daruje nikomu, kogo może zarżnąć. W przypadku młodych zwierząt-ofiar, nie może być mowy o żadnej selekcji. Sam wielokrotnie, a najczęściej na przedwiośniu śnieżnym i mroźnym, w najtrudniejszym okresie dla nie-drapieżników, znajdowałem liczne zarżnięte sarny, dziki czasami tusze nawet nie napoczęte przy zapisanych na śniegu tropach oprawców-wilków.
[/p][p]Na pewno ten argument potwierdzą hodowcy np. owiec, do których stada "dobrał" się wilk; on tam się nie zadowala tylko jedną sztuką, jeśli może dopaść więcej... [/p][p]2) CZY NAPRAWDĘ MUSIMY HODOWAĆ JEDYNIE WILKA??? Na pewno nie wytępimy gatunku przywracając okresy polowań na tego naszego największego, najsprytniejszego i najbardziej radykalnie redukującego pogłowie innej zwierzyny grubej w naszych łowiskach. I będzie go niewiele mniej. Mam nadzieję, że wyrażam pogląd prawie nas wszystkich myśliwych, którzy jesteśmy w kniei od lat, którzy widujemy wilki i to, co po nich zostaje w naszych łowiskach. I mam też nadzieję, że jest on też zgodny z odczuciami znakomitej większości społeczeństwa i zapewne zgodny z wewnętrznymi racjonalnymi przekonaniami nawet tych, czy to polityków,czy karierowiczów, czy innych celebrytów, którzy dla kariery, słupków poparcia, paru głosów tych"innych" czy zmanierowanej " poprawności politycznej" na zewnątrz oznajmiają zdanie inne niż moje tu wyrażone.
[/p][p]Czy mamy czekać, aż wilków będzie aż tyle, że zbraknie im mięsa w lesie i na masową skalę zaczną zarzynać zwierzęta gospodarskie? [/p][p] A może i zaczną gustować w ludzkim mięsie ? Wystarczy, że raz wadera zaprawiająca do łowów swoje dorastające potomstwo spróbuje ludzkiego mięsa i pojedzą raz razem. I wcale nie musi pierwszego człowieka zarżnąć, by spróbować; może też trafić na ludzkie zwłoki. Różne bywają przyczyny nagłej niespodziewanej śmierci, która może spotkać każdego z nas również i gdzieś w odległej głuszy i w osamotnieniu (wiem, gdzie się czasami włóczę), znam nie jeden taki przypadek z najbliższej okolicy, kiedy znajdowano tylko szczątki człowieka a nawet same kości. No a potem problem może się potoczyć na zasadzie kuli śniegowej.
[/p][p]Tu analogia do niby dzikich, a coraz liczniejszych[miejskich] dzików. Nie wykluczyłbym, że już tak się dzieje niejednokrotnie ale mimo, że niby nie mamy odgórnej cenzury, to w imię np. względów w/w sprawy się wycisza, bo dziś" nie uchodzi" to nagłaśniać.[/miejskich] [/p][p][miejskich]Ale o tygrysach- ludojadach (wiem, wiem- u nas ich nie ma- ale analogia może być), to już na pewno wszyscy słyszeliśmy.
[/miejskich][/p][p][miejskich]Wszyscy też wiemy, że wścieklizna nie została (i nigdy nie zostanie, dopóki będą gryzonie) całkowicie wytępiona. Wielu z nas -zwłaszcza mieszkańców wsi- zna przypadki, kiedy wściekły lis, jenot czy inny drapieżnik pojawia się na wiejskim podwórzu i gryzie się , walczy z psem nawet na łańcuchu i nie ucieka przed człowiekiem. Nie inaczej zachowa się i wilk chory na wściekliznę, a im ich więcej, tym większe prawdopodobieństwo, że też chorują i na tą chorobę.
[/miejskich][/p][p][miejskich]Jeśli nie jestem osamotniony w osądach- proszę o poparcie. Poczytam też rzeczowe -jeśli takie będą - kontrargumenty. A jeśli będzie nas podobnie myślących więcej, to może zostaniemy zauważeni, dostrzeżeni i może coś poradzimy, zmienimy ? Darz Bór! 22 kwietnia 2013[/miejskich][/p]
Kol. Marianie ! Popieram kolegę w całej rozciągłości.Od jakiegoś czasu można zauważyć,że nawet naszym politykom trudno się jest przyznać ,że pasją ich życia jest łowiectwo.Namnożyło się różnych pseudo-ekologów,zielonych,obrońców zwierząt,którzy nie mają ani doświadczenia,ani wystarczającej wiedzy i serwują nam jakże niekiedy niedorzeczne opinie.Takie stowarzyszenie " Salamandra",nie dość że przytacza fałszywe wyniki badań to nas myśliwych stawia często w fałszywym świetle.Pikanterii dodaje dodatkowo fakt, iż Ministerstwo Ochrony Środowiska na takie badania lekką ręką daje grubą kasę.Zadaję sobie nie raz pytanie dokąd my zmierzamy ??? !.Pozdrawiam,DB.
Popieram całkowicie stanowisko Kolegi Ignatowicza - pamiętając czasy, kiedy na wilki polowało się jak na każdą zwierzynę i populacja wcale nie malała !
Witaj ponownie. Jak obiecałem tak znalazłem. Jest to Brać łowiecka z listopada 2012 r. - wywiad z polskim wilczarzem z Bieszczad, Andrzejem Pawlakiem, więc zacytuje jego słowa na ten temat ; „ wracając jednak do wilków, długo walczyliśmy o to, aby ten gatunek nie został objęty ochroną. Niestety, zamiast słuchać głosu leśników i myśliwych, decydenci wzięli pod uwagę opinię różnych aktoreczek i ekooszołomów. Dziś mamy skutki tego – wilk w Bieszczadach znów staje się plagą. Zaczyna masowo atakować nie tylko zwierzynę, ale też zwierzęta domowe. Trudno to wszystko pojąć w sytuacji, gdy nasi sąsiedzi zza wschodniej i południowej granicy polują na te drapieżniki”, koniec cytatu. Zaś cały artykuł jest godny znajomości, a na moim blogu, w tytule dot. chyba „instynktu i myślenia , przytaczałem dość ciekawe urywki z tego artykułu, dotyczące wilków w Bieszczadach. Twój artykuł zatem należy uznać za dość trafny. Db.
Kolego Marianie, gratuluje znakomitego artykułu pod każdy względem jest on poprawny i zmusza do rozważenia każdego jego wątku. Wilkami bieszczadzkimi interesuje się od początku mojej obecności w łowiectwie, ale tak z pozycji ad hok trudno się wypowiedzieć. Wyczytałem niedawno, chyba w braci łowieckiej, że na Białorusi poluje się na nie, jak na zwierzynę łowną i nie ma to wpływu na zmniejszenie, czy też zagrożenie ich populacji, ale poszukam tego artykułu, bo znam jego autora. A tak przy okazji, żebym nie zapomniał, informuj mnie o takich artykułach, którego Ci jeszcze raz gratuluje. Pozdrawiam serdecznie, bo jesteś bezbłędny, ale masz gruntowną wiedzę i taką praktykę, więc dziel się tym z nami.
Kolego donwito83! Proponuję przeczytać mój powyższy temat raz jeszcze, aby zrozumieć. Ja nie jestem za całkowitą eksterminacją wilka. Chciano to u nas zrobić po wojnie, a wilk i tak się nie dał! Jestem za wilkiem łownym. Żebyśmy się nie obudzili po niewczasie i nie mieli kłopotu, jaki dziś mamy z....np. bobrem!!!
Bardzo pouczający artykół kol Ignatowicza gdyż wilk zawsze był obecny w naszych lasach zawsze czynił szkody i był postrachem ludzi i zwierząd zarówno dzikich jak i domowych.Może niech Francuzi zaczną chronić wilka u siebie a nie u nas w Polsce.Wzorując aię na populacji lisów polujemy na nie od lat również dopadają je choroby,wścieklizna również i czy populacja lisa zmniejsza się ? podejrzewam że podobnie rzecz miałaby się z wilkiem.pozdrawiam
KolegoPopieram odstrzał wilka, ale tylko i wyłącznie usprawiedliwiony (zwiększona populacią itp. ) a nie dlatego że to drapierznik , Gatunek ten był obecny na naszych ziemiach od zalania dziejów i jak najbardziej ma usprawiedliwioną racie bytu- czy to nam się to podoba czy nie ( myśliwym ). Zacząłeś od przeliczeń a ile nas to kosztuje... proponuje dalsze przeliczenia ile kosztują nas dziki ( jakie czynią zniszczenia, jakie odszkodowania płacą koła za straty- są kraje gdzie został wytępiony) a może by tak lisa całkowice wytępić ??
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kol. Marianie ! Popieram kolegę w całej rozciągłości.Od jakiegoś czasu można zauważyć,że nawet naszym politykom trudno się jest przyznać ,że pasją ich życia jest łowiectwo.Namnożyło się różnych pseudo-ekologów,zielonych,obrońców zwierząt,którzy nie mają ani doświadczenia,ani wystarczającej wiedzy i serwują nam jakże niekiedy niedorzeczne opinie.Takie stowarzyszenie " Salamandra",nie dość że przytacza fałszywe wyniki badań to nas myśliwych stawia często w fałszywym świetle.Pikanterii dodaje dodatkowo fakt, iż Ministerstwo Ochrony Środowiska na takie badania lekką ręką daje grubą kasę.Zadaję sobie nie raz pytanie dokąd my zmierzamy ??? !.Pozdrawiam,DB.
Popieram całkowicie stanowisko Kolegi Ignatowicza - pamiętając czasy, kiedy na wilki polowało się jak na każdą zwierzynę i populacja wcale nie malała !
Witaj ponownie. Jak obiecałem tak znalazłem. Jest to Brać łowiecka z listopada 2012 r. - wywiad z polskim wilczarzem z Bieszczad, Andrzejem Pawlakiem, więc zacytuje jego słowa na ten temat ; „ wracając jednak do wilków, długo walczyliśmy o to, aby ten gatunek nie został objęty ochroną. Niestety, zamiast słuchać głosu leśników i myśliwych, decydenci wzięli pod uwagę opinię różnych aktoreczek i ekooszołomów. Dziś mamy skutki tego – wilk w Bieszczadach znów staje się plagą. Zaczyna masowo atakować nie tylko zwierzynę, ale też zwierzęta domowe. Trudno to wszystko pojąć w sytuacji, gdy nasi sąsiedzi zza wschodniej i południowej granicy polują na te drapieżniki”, koniec cytatu. Zaś cały artykuł jest godny znajomości, a na moim blogu, w tytule dot. chyba „instynktu i myślenia , przytaczałem dość ciekawe urywki z tego artykułu, dotyczące wilków w Bieszczadach. Twój artykuł zatem należy uznać za dość trafny. Db.
Kolego Marianie, gratuluje znakomitego artykułu pod każdy względem jest on poprawny i zmusza do rozważenia każdego jego wątku. Wilkami bieszczadzkimi interesuje się od początku mojej obecności w łowiectwie, ale tak z pozycji ad hok trudno się wypowiedzieć. Wyczytałem niedawno, chyba w braci łowieckiej, że na Białorusi poluje się na nie, jak na zwierzynę łowną i nie ma to wpływu na zmniejszenie, czy też zagrożenie ich populacji, ale poszukam tego artykułu, bo znam jego autora. A tak przy okazji, żebym nie zapomniał, informuj mnie o takich artykułach, którego Ci jeszcze raz gratuluje. Pozdrawiam serdecznie, bo jesteś bezbłędny, ale masz gruntowną wiedzę i taką praktykę, więc dziel się tym z nami.
Kolego donwito83! Proponuję przeczytać mój powyższy temat raz jeszcze, aby zrozumieć. Ja nie jestem za całkowitą eksterminacją wilka. Chciano to u nas zrobić po wojnie, a wilk i tak się nie dał! Jestem za wilkiem łownym. Żebyśmy się nie obudzili po niewczasie i nie mieli kłopotu, jaki dziś mamy z....np. bobrem!!!
Bardzo pouczający artykół kol Ignatowicza gdyż wilk zawsze był obecny w naszych lasach zawsze czynił szkody i był postrachem ludzi i zwierząd zarówno dzikich jak i domowych.Może niech Francuzi zaczną chronić wilka u siebie a nie u nas w Polsce.Wzorując aię na populacji lisów polujemy na nie od lat również dopadają je choroby,wścieklizna również i czy populacja lisa zmniejsza się ? podejrzewam że podobnie rzecz miałaby się z wilkiem.pozdrawiam
KolegoPopieram odstrzał wilka, ale tylko i wyłącznie usprawiedliwiony (zwiększona populacią itp. ) a nie dlatego że to drapierznik , Gatunek ten był obecny na naszych ziemiach od zalania dziejów i jak najbardziej ma usprawiedliwioną racie bytu- czy to nam się to podoba czy nie ( myśliwym ). Zacząłeś od przeliczeń a ile nas to kosztuje... proponuje dalsze przeliczenia ile kosztują nas dziki ( jakie czynią zniszczenia, jakie odszkodowania płacą koła za straty- są kraje gdzie został wytępiony) a może by tak lisa całkowice wytępić ??