[b]Któż z nas nie zna barwnej opowieści mistrza Adama o awanturze z niedźwiedziem, który wylazł ze swego matecznika i nieopatrznie dla siebie znalazł się w kręgu zainteresowania czujnego gajowego. Wszyscy wiemy, że skończyło się to dla niego źle, a o mały włos przepadłyby i ostatnie Soplicowe geny, ale dzisiaj prawdziwe niedźwiedzie - jeżeli się nawet gdzieś na terenach zajętych przez ludzi zdarzą, nie są raczej obiektem polowania, owszem, bywają przedmiotem zainteresowania i pewnych emocji gawiedzi, oraz, kłopotem odpowiednich służb. Niestety, ale w naszej Wielkopolsce, niedźwiedzia to możemy zobaczyć tylko w ZOO, a czasem i w cyrku, ale w każde drugie święto Wielkiej Nocy – w Czerniejewie.[/b]
Kultywowana tutaj tradycja wodzenia niedźwiedzia, zwana „Pochodem”, albo po prostu „Niedźwiedziem”, ma prawdopodobnie bardzo odległy, bo aż średniowieczny rodowód i według dostępnych źródeł, wywodzi się ze Śląska opolskiego, gdzie bywa też nazywana „Wodzeniem bera”. Jaka jest istotnie geneza tego ludowego obyczaju tutaj, trudno dociec, ale jeżeli istotnie ma on swoje korzenie na odległym Śląsku, to zapewne trafiła tu wraz z licznym kiedyś żywiołem niemieckojęzycznym, który do czasu zakończenia ostatniej wojny, był w Czerniejewie i okolicy silnie reprezentowany.
Jak wspomniałem powyżej, brak udokumentowanych materiałów źródłowych nie pozwala na jakieś jednoznaczne oceny, ale, pewnym tropem przemawiającym za taką tezą może być uzyskane przez autora świadectwo, że również w czasie okupacji hitlerowskiej, zwyczaju tego nie zarzucono, a więc ówczesne władze na to pozwalały. Każda tradycja z czegoś się wywodzi i o czymś przypomina, ale biegnący czas nigdy nie pozostaje bez śladu na tym, co się aktualnie robi i jak to w danej chwili wygląda. Nie inaczej jest z „Niedźwiedziem” w Czerniejewie.
Co by nie powiedzieć, obecne czasy zmierzają do kompletnego „splastifikowania” wszystkiego, co nas otacza i gruby kiedyś jak beczka z powodu gęstej grochowej szuby miś, dzisiaj nosi gotowy kostium ze sztucznego tworzywa i jest na dodatek biały, czyli „polarny”. Czemu taki? Widocznie o kostium jego burego krewniaka było trudniej w sklepie. Tu trzeba jednak przyznać, że w tym roku nasz niedźwiedź najwyraźniej dobrze się wstrzelił w klimat, bo rano wszystko pokryte było szronem, a parkowe stawy skuł prawdziwy lód i nie jest to bynajmniej żaden żart. Tradycyjnie, niedźwiedzia zawsze prowadzi na uwięzi niedźwiednik. Niedźwiedź, to uosobienie zła i nie można go puścić wolno, ujarzmiony, jednak nie psoci tylko dostojnie kroczy obok swego mistrza i wykonuje wszystkie jego polecenia, od psoty i figli są inne barwne postacie tego widowiska.
Bocian co prawda jest równie statecznym uczestnikiem pochodu i gonitwą za co smakowitszą żabką – babką, się nie zajmuje, inni, jak choćby kominiarz czy konik – jak najbardziej. W pochodzie uczestniczy też żołnierz, dziad i baba, Żyd i inni luzacy, a ponieważ pochód zawsze wypada w śmigus – dyngus, to niektórym dostaje się jedno i drugie. Oczywiście, porcja sadzy od kominiarza należy się każdemu, kto poskąpi grosza do puszki i to zupełnie gratis! Tradycyjnie przemarszowi pochodu towarzyszy orkiestra, a nad bezpieczeństwem i dla stonowania nadmiernego entuzjazmu młodzieży, czuwa miejscowa Policja.
Każdego, komu bliskie są unikatowe widowiska uliczne przeniesione w nasze czasy z odległych, jarmarcznych zabaw średniowiecza, zapraszamy już w najbliższy lany poniedziałek, czyli drugie Święto Wielkiej Nocy do gościnnego Czerniejewa. Nie od rzeczy będzie tutaj przypomnieć, że dobrze jest wtedy mieć trochę drobniaków w kieszeni, również jeżeli podróżuje się akurat samochodem, a wszystko należy traktować z odrobiną dobrej woli i spolegliwości, bo wszak tradycja to rzecz święta i tak powinniśmy ją traktować, cóż przecież innego po nas pozostanie...
Komentarze opinie