Reklama

Nowa wystawa

Poluje.pl
22/01/2013 09:38

„Afryka w lustrze sepii.”



Karen Blixen autorka słynnej powieści „Pożegnanie z Afryką” opisując kontynent twierdziła: „W nocy widzi się w Afryce dalej niż w innych miejscach. A gwiazdy świecą tu jaśniej”. Mniej więcej w podobnym czasie Afryka stała się „miejscem na ziemi” dla Włodzimierza Val Giełguda. Rodzina Giełgudów wywodząca się ze znakomitego rodu litewsko –żmudzkiego była powiązana ze środowiskiem artystycznym. Babką Włodzimierza była Aniela
z Kamińskich Aszpergerowa, ceniona artystka sceny lwowskiej, siostrą była z kolei żona wybitnego malarza Teodora Axentowicza.

W wyniku represji po powstaniu listopadowym, po utracie majątku, klan Giełgudów wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Młody Włodzimierz po ukończeniu studiów ekonomiczno - prawnych za namową ojca, wyjechał do Afryki Południowej.
Tereny te znajdowały się w zarządzie Brytyjskiej Kompanii Południowoafrykańskiej, kierowanej przez przyjaciela rodziny Gielgudów - Cecila Johna Rhodesa i na jego cześć otrzymały nazwę Rodezja.

Terytoria te wykupione zostały od Kompanii w latach XX przez rząd brytyjski i otrzymały status kolonii brytyjskich. Są to tereny dzisiejszej Zambii i Zimbabwe. To ostatnie państwo to nie tylko lasy tropikalne, sawanna – w dolinie Zambezi, liczne parki narodowe, ale także kompleks ruin, znanych w całym świecie, określanych jako „Dom z kamieni”. Obejmujące obszar 750 ha pozostałości wielu budowli, połączenia wysokich murów, wież, zaokrąglonych bram pochodzą z VIII do XIII wieku. Mieszkańcy kraju nadali im nazwę Symbaoe - pojęcie oznaczające „dwór”. Na początku XX wieku mówiono, że ich powstanie kosztowało tyle samo pracy, co budowanie piramid. Europejczycy, oglądając po raz pierwszy ziemie dzisiejszego Zimbabwe, podczas przygotowań do kolonizacji, nie mogli uwierzyć, że praojcowie współczesnych Afrykańczyków, zbudowali tak masywne fortyfikacje.

Pobyt Włodzimierza Val Giełguda w Rodezji, związany był również z wydobyciem diamentów na tych terenach. Córka właściciela wielu tamtejszych kopalń stała się wkrótce towarzyszką jego życia. W wyniku małżeństwa, znacznie poszerzył się majątek Giełguda, który w dużym stopniu pomógł mu w organizowaniu kosztownych wypraw połączonych z polowaniami. Swoją obecność w Afryce uwieczniał na fotografiach, które posyłał ukochanej siostrze. Umieszczone były na nich portrety z żoną, ich dom „na nowej ziemi”, miejscowa ludność, sceny rodzajowe, przeprawy przez rzekę Zambezi, a także motywy niepowtarzalnej fauny i flory Afryki. Cytat bohaterki Karen Blixen może posłużyć za komentarz, do zdjęć wykonanych również przez Włodzimierza Giełguda, przedstawiających zwierzęta: „Żadne zwierzę domowe nie umie zachować się tak cicho jak dzikie. Ludzie cywilizowani też utracili zdolność zachowywania ciszy, muszą się tego uczyć od natury, zanim zostaną dopuszczeni do obcowania z nią. Pierwszą rzeczą, do której myśliwy musi się dostosować, jest sztuka cichego posuwania się, bez nagłych ruchów - a dotyczy to tym bardziej myśliwego z aparatem fotograficznym.”

Z Rodezją Giełgud związany był do śmierci, tam też odnaleziony został przez siostrzeńca Jerzego Axentowicza jego grób.

Na ekspozycji w salach łowieckich zamku w Niepołomicach można obejrzeć fotografie w sepii, z przełomu XIX i XX wieku. Oglądając zdjęcia odbędziemy zatem podróż, nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie. Cofniemy się do okresu, kiedy możliwość fotografowania nie była dostępna dla każdego. Wystawa stanowi swoisty fotoreportaż historyczny, wykonany w technice podkreślającej dodatkowo surowy charakter Afryki, a przez to ukazuje tę krainę jako jeszcze bardziej intrygującą.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do