Myślę, że Wyspiański się na mnie nie obrazi za tę parafrazę jego wzniosłych słów, jakie wygłosił kiedyś w odniesieniu do „Teatru ogromnego”, bo lojalnie zaznaczam, że to jego słowa są inspiracją do moich dzisiejszych dywagacji. Moje intencje nie są zaś małostkowe, ani fałszywe.
Bogiem a prawdą, to płot nie jest bynajmniej mój i nie odgradza od niczego mojego ogródka. Płot, o którym piszę, stoi w lesie i gdyby to był tylko jakiś tam płot! To jest płot wszystkich płotów, płot powszechny i wszędobylski, słowem - płot nad płoty. Gdyby mnie dzisiaj ktoś zapytał, co jest dla mnie synonimem przemian w Polsce po 89 roku, to bez wahania bym mu odpowiedział, że jest nim płot właśnie. Czemu tak? Otóż zasadniczo, chodzi mi o las, ale dzisiaj - nawet miasto nie może się obejść bez płotu i to pilnowanego kamerą, a sens jego postawienia jest mniej więcej taki, jak tego w lesie.
Tak czy siak, pod pewnym względem zaczynamy przypominać Australię, ale tam mają do dyspozycji przestrzenie, o jakich nam się nie śniło, więc płoty można spotkać rzadko. My, budujemy koszmarne zagrody na każdym omalże zrębie i po czymś takim las który od dawna niewiele ma wspólnego z naturalną knieją, staje się pomału prawdziwą żelazną kurtyną - zarówno dla zwierza, jak i dla człowieka. Pytanie tylko, jaki to ma sens i czemu, lub komu to służy, bo banalna odpowiedź o ochronie tegoż lasu przed zwierzyną, czyli prawowitym mieszkańcem tego środowiska, bynajmniej mnie nie przekonuje. Nie trudno przecież znaleźć w lesie takie miejsce, gdy po jednej i drugiej stronie płotu - lub zgoła bez niego! las rośnie sobie jednakowo. Niestety, ale z moich obserwacji wynika, że dzisiaj cała pielęgnacja nowego zalesienia, kończy się zasadniczo na jego ogrodzeniu. To, co następnie za płotem wyrasta, to prawdziwa dżungla amazońska.
Każdy medal ma dwie strony, to prawda i truizmem byłoby twierdzenie, że zwierzyna szkód w lesie nie czyni, to oczywisty absurd, ale pozostaje kwestia skali tego zjawiska, oraz cała jego strona logiczno – ekonomiczna. Zasadniczy wpływ na wielkość każdego zdarzenia, ma skala potencjalnego zagrożenia nim. Pamiętam dobrze czasy sprzed epoki wszędobylskiej siatki i wszystko co temu towarzyszyło. Było więc owszem sporadyczne grodzenie upraw żerdziami, które, wszak nie dawało żadnego skutku z jednego podstawowego powodu. Populacja jelenia wielokrotnie przekraczała wtedy pojemność łowiska. Powodem drugim i dość oryginalnym było też to, że jelenie miały (i mają) ulubione miejsca zalegania i kiedy przed wieczorem „rozprostują kości” to zbiera się im na niegodziwe zbytki, tłuką się wtedy i wyładowują swoją złość nie tylko na sparing partnerach, ale i na młodych drzewach.
Rzecz w tym, że czasy te należą do zamierzchłych. Dzisiaj, każdy praktycznie myśliwy posiada uprawnienia selekcjonerskie i niezawodną broń kulową, a same lasy dbają o to, aby plany odstrzału były realistycznie ustalone i realizowane. Jak z powyższego wynika, całą właściwie uwagę skupiłem na jeleniu, bo aczkolwiek leśnicy bardzo nie lubią sarny, to praktycznie żaden płot i żadnej uprawy przed tym gatunkiem nie uchroni. Wystarczy się przejść wokół takiego cuda aby stwierdzić, że miejsc kędy sarna czy dzik przechodzą sobie pod płotem bez zatrzymywania, jest wiele. Dziki, przynajmniej w pierwszych latach ustawienia takiej przeszkody, czyli wtedy gdy uprawa jest bardzo niska, nie mają praktycznie żadnego powodu aby się tam pchać, ale z doświadczenia wiem, że dziki robią czasem coś jak ludzie – dla czystej rozrywki.
Część dziur udostępniają więc innym w czynie społecznym, ale wielokrotnie sam widziałem, jak cierpliwa potrafi być sarna w niecnym dziele użycia cewki do podkopania się pod płotem. Cóż, owoc zakazany jest tak samo atrakcyjny dla człowieka, jak i dla zwierzęcia. Problem płotu – jak zaznaczyłem na wstępie artykułu, nie dotyczy tylko lasu. Rzeczą uzasadnioną wydaje się przecież grodzenie autostrad i dróg szybkiego ruchu, trudno też zaprzeczyć, że prawa do takich działań nie mają rolnicy i – przynajmniej w mojej okolicy, zaczynają z niego korzystać. Z jednej strony uwalnia to koło od odpowiedzialności za ewentualne szkody, ale to raczej iluzja niż prawda, bo grodzenie dotyczy w zasadzie terenów bezpośrednio sąsiadujących z lasem, a kwestia komu zapłaci się za szkody, jest sprawą wtórną i nie mającą żadnego znaczenia. W okresie wegetacji, zwierzyna często opuszcza przecież swoje naturalne siedlisko jakim jest las i udaje się na gościnne występy w okolice bardzo nieraz od niego oddalone.
Reasumując. Las jest naturalnym siedliskiem zwierzyny grubej. Człowiek, który poprzez swoje nie do końca chyba przemyślane działania usiłuje temu zaprzeczyć, nie powoduje wcale sytuacji, która może być nazwana logiczną i dającą wymierne efekty. Podstawą realnej polityki w zakresie utrzymania nieuniknionych strat we wszelkiego rodzaju uprawach, wydaje się w pierwszym rzędzie utrzymanie stanu populacji wielkich gatunków na odpowiednim poziomie. Nie dotrzymanie tego kardynalnego warunku, zawsze będzie skutkowało adekwatnie wielką skalą szkód, bo żadne zwierzę jeszcze nie potrafi odżywiać się „energią kosmiczną” – takich oryginałów, to widziałem kiedyś w telewizji, wiary jednak w takie cuda nie daję żadnej. Darz bór!
Widziałem takie dziwne płoty w lasach na podlasiu,a pytałem opiekuna do czego służą,Dziękuję koledze Staremu Borsukowi za tak pomocny felieton potrzebny do nauki.pozdrawiam krzysztof05
Artykuł w sposób celny ujmuje groteskę problemu, a co do Wyspiańskiego, to raczej pasowałaby trawestacja z Wesela - "niech na całym świecie wojny, byle las był mój spokojny". Za przyczynę tego, co kolega opisuje jest to, że gospodarka leśna prowadzona przez Lasy, ma ogromny rozziew z gospodarką łowiecką prowadzoną na obszarze L.P. w większości przez koła łowieckie i samych myśliwych. Takie decyzje grodzenia i rozgrodzeń lasu zapadają za biurkami administratorów lasów, zatem nie dziwmy się temu. Treść artykułu,celnie jest udokumentowana różnorodnością "płotów ogromnych ", które samoistnie oddają groteskowość ochrony sadzonek przed zwierzyną, która czasem niweczy pracę człowieka i temu zaprzeczyć się nie da! Gratuluję Koledze tematu i DB.
Szanowny Kolego "Robinsonie" Dziękuję Ci za dobre słowo i po raz kolejny rzucam w eter retoryczne pytanie: gdzie mają żyć dzikie zwierzęta? Żałuję, że zdjęcia nie zostały tutaj opisane, ale ich analiza pozwala wyciągnąć wnioski samemu, ja pomimo to spróbuje w tym pomóc. Pierwsze samo się tłumaczy i krótki opis posiada, zdjęcie drugie przedstawia uporczywe dążenie do zagrodzenia każdego skrawka lasu jaki zostanie wyrąbany. Zdjęcie trzecie dokumentuje bezsens takiego działania, bo przedstawia "specjalne" przejście dla jeleni i danieli, zdjęcie trzecie, to specjalne przejście dla ludzi, a jakże! Kolejne, ukazuje obraz dżungli jaka roztacza się za każdym płotem. Zrobiłem jeszcze fotki podkopów pod siatką dla sarn, dzików i wszelkiej drobnicy, bo pomimo płotu, zwierzyna i tak chodzi gdzie chce, oczywiście życia to jej nie ułatwia, ale człowiek swoje zrobił i może być zadowolony. Darz bór! Stary borsuk z Krainy Piasta Kołodzieja
Piękny felieton, pełen mądrości życiowej i refleksji . Temat niby prosty i oczywisty a rozwinięty poprzez obserwację z życia do dającego dużo do myślenia felietonu. Widziałem to wszystko w łowisku ale nigdy nie przywiązywałem do tego wagi. A tutaj obraz wierniejszy od rzeczywistości. To jest na prawdę piękne . Pozdrawiam autora. Darz Bór.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Widziałem takie dziwne płoty w lasach na podlasiu,a pytałem opiekuna do czego służą,Dziękuję koledze Staremu Borsukowi za tak pomocny felieton potrzebny do nauki.pozdrawiam krzysztof05
Artykuł w sposób celny ujmuje groteskę problemu, a co do Wyspiańskiego, to raczej pasowałaby trawestacja z Wesela - "niech na całym świecie wojny, byle las był mój spokojny". Za przyczynę tego, co kolega opisuje jest to, że gospodarka leśna prowadzona przez Lasy, ma ogromny rozziew z gospodarką łowiecką prowadzoną na obszarze L.P. w większości przez koła łowieckie i samych myśliwych. Takie decyzje grodzenia i rozgrodzeń lasu zapadają za biurkami administratorów lasów, zatem nie dziwmy się temu. Treść artykułu,celnie jest udokumentowana różnorodnością "płotów ogromnych ", które samoistnie oddają groteskowość ochrony sadzonek przed zwierzyną, która czasem niweczy pracę człowieka i temu zaprzeczyć się nie da! Gratuluję Koledze tematu i DB.
Szanowny Kolego "Robinsonie" Dziękuję Ci za dobre słowo i po raz kolejny rzucam w eter retoryczne pytanie: gdzie mają żyć dzikie zwierzęta? Żałuję, że zdjęcia nie zostały tutaj opisane, ale ich analiza pozwala wyciągnąć wnioski samemu, ja pomimo to spróbuje w tym pomóc. Pierwsze samo się tłumaczy i krótki opis posiada, zdjęcie drugie przedstawia uporczywe dążenie do zagrodzenia każdego skrawka lasu jaki zostanie wyrąbany. Zdjęcie trzecie dokumentuje bezsens takiego działania, bo przedstawia "specjalne" przejście dla jeleni i danieli, zdjęcie trzecie, to specjalne przejście dla ludzi, a jakże! Kolejne, ukazuje obraz dżungli jaka roztacza się za każdym płotem. Zrobiłem jeszcze fotki podkopów pod siatką dla sarn, dzików i wszelkiej drobnicy, bo pomimo płotu, zwierzyna i tak chodzi gdzie chce, oczywiście życia to jej nie ułatwia, ale człowiek swoje zrobił i może być zadowolony. Darz bór! Stary borsuk z Krainy Piasta Kołodzieja
Piękny felieton, pełen mądrości życiowej i refleksji . Temat niby prosty i oczywisty a rozwinięty poprzez obserwację z życia do dającego dużo do myślenia felietonu. Widziałem to wszystko w łowisku ale nigdy nie przywiązywałem do tego wagi. A tutaj obraz wierniejszy od rzeczywistości. To jest na prawdę piękne . Pozdrawiam autora. Darz Bór.