Pisanie nudnych tekstów powinno być zakazane, tak uważam. Nie powinno też pisać się tekstów głupich, więc, zanim usiadłem do komputera, uszczypnąłem się w policzek i sprawdziłem, czy mam czucie, oraz zafundowałem sobie pobieżny test logicznego myślenia. Wypadł dobrze, omamów nie mam.
Wczoraj byłem z Pusiem na rowerowym spacerze i kiedy przejeżdżaliśmy obok pola wzrastającej kukurydzy, ujrzałem widok, który zakodował się w mojej pamięci z czasów, kiedy byłem małym chłopcem i czasów, których doczekałem, nawet nie próbowałem sobie wyobrazić. Spoglądałem wtedy z okna swojego domu na rozległe przedwiosenne niwy, na których szaraki czyniły parkoty. Nie przesadzę, kiedy powiem, że aż się roiło...
Zatrzymałem mój cichobieżny pojazd za krzakiem bzu i uspokajając chętnego do pościgu pieska, patrzyłem jak urzeczony na dwa szare koty stojące słupka i okładające się po pyszczkach przednimi skokami. Pewno chodziło panom o dorodną dziewoję, która przyczaiła się gdzieś w kotlince, po co by się przecież boksowały? A więc jeszcze nie wymarły jak dinozaury... Co za czasy! Zając to dzisiaj bardzo rzadkie zwierzę, naprawdę.
Poglądy Starego borsuka bywają nieco oddalone od entuzjazmu młodych wilczków, przynajmniej w kwestii strzelania do wszystkiego co się rusza, ale nikogo za taki stan mojego ducha przepraszał nie będę bo uważam, że życie jest bardziej kruche, niż nam się wydaje, a wskrzeszenie gatunku – to, niestety, ale czysta iluzja.
Szary nosił kubraczek...
Ile od tej chwili minęło już czasu gdy po raz ostatni ruszałem do lasu z wierconym żelazem na skórzanym troku...
Szkło, pas, amunicja – kordelas u boku marzenie, przygoda, wiara i nadzieja... Jak miłość kochanki ciągnęła mnie knieja... Kusił wyobraźnię wielki jeleń płochy porażał majestat – potężne rosochy! Odynec – dzik gruby, ostrożny koziołek... Cóż mi wtedy znaczył, zajączek – pachołek? Wszędy mogłeś dojrzeć szare biedaczysko. Zbędna była knieja, pole, uroczysko... Bo... nawet w domowym ogrodzie swawolił! a kundle - bez trudu i zawsze wygolił i z nosem zwieszonym wracały na kwintę gapiąc się na pana i na jego flintę która nie zawodnie miała lepsze biegi i mogła dosięgnąć – zajączka, lebiegi...
Gdy słonko marcowe nadtopiło śniegi z okna mojej chatki, aż po świata brzegi widziałem szaraki czyniące parkoty... Ruszała się ziemia od życia ochoty i zdało się wszystkim, że tak zawsze będzie... że zając jest w polu, a kura na grzędzie bo taki porządek jest rzeczy na świecie i nikt, ani nigdy, tych praw już nie zmiecie...
Nadzieja jest matką pięknego myślenia... Dziś, tylko w sercu tłuką się wspomnienia po szarym niecnocie, mistrzu lekkiej jazdy co śmigał po kniei jak ułomek gwiazdy gdy zbłądzi w bezkresie niebieskiej przestrzeni i w piorun na sklepie się czarnym zamieni zwany meteorem przez uczonych w piśmie.
Tak, szczwany zajączek śród jarzyny pryśnie kiedy się pożali nad hartów wysiłkiem i omyk podniósłszy… zaświeci im tyłkiem!
Tak było, mój Boże! ale już nie wróci... Idzie sobie człowiek, wspomina i smuci bo wielkim to cudem jest teraz spotkanie... Przeminęły łowy, wyprawy, psów granie i tylko mi knieja śpiewa w swoim szumie i dawne wspomnienia eksponować umie a nuci pieśń smutną o starych przewagach które, nie każdemu opowie w swych sagach...
Co najważniejsze !!!! Muszę przyznać Szanowny Kolego Szczepanie, że wiersz przeczytałem z wielka uwagą. Szczerze gratuluję weny poetyckiej. Mam nadzieję, że to nie koniec poezji ???? pozdrawiam - "Darz Bór"
Myślę Szanowny Kolego Szczepanie, że jeżeli nie podjmie się radykalnych działań w kierunku odbudowy populacji „kota” to ma tu Kolega rację. Obecna sytuacja nie wróży nic dobrego dla tego gatunku. Jestem w kole, które jest kołem gospodarującym w większości na terenach polnych, u nas zając jeszcze się trzyma, jest go znacznie mniej jak przed kilkunastoma laty, ale jeszcze jest. Nie polujemy na niego bo mijałoby się to z celem. Już wcześniej wymieniliśmy na ten temat nasze myśli, na blogu „czy zwierzęta są mądre”. My ciągle prowadzimy wojnę z lisami na naszym terenie, dużo rozmawiamy z miejscowymi rolnikami o sposobach oprysków roślin, aby zmniejszyć skutki zatruć zająca. Efekty nie są imponujące, ale są. Przynajmniej nie obserwujemy dalszej degradacji tego gatunku. Jak będzie dalej trudno przewidzieć. W tym roku przy pierwszych parkotach zaobserwowaliśmy dość spory stan. Wróżba jest dobra, ale czy uda nam się to utrzymać ? Jestem w tym względzie małym optymistą. Podobna sytuacja, jak zająca, spotkała też kuropatwę, której mieliśmy bardzo dużo jeszcze przed szczepieniem lisa, dzisiaj mimo dodatkowego, sztucznego zasilania, stanu kuropatw z lat poprzednich nie udaje się nam odtworzyć. Podobnie jest z bażantem. Pozostała nam sarna, którą też zaczął atakować lis. Na szczęście ciągła jego redukcja w znacznym stopniu powstrzymała straty wśród koźląt i tu nam lekko wzrosło. Jak pisałem wcześniej, jest to ciągła, lisia wojna. Proszę czasami nie brać mojego wpisu, jako narzekanie z mojej strony, broń Boże, jak na razie dajemy sobie radę i robimy wszystko, aby doprowadzić przynajmniej do podnoszenia się liczebności zwierzyny drobnej. Sarny mamy sporo i właściwie sarna w tej chwili nas utrzymuje. Jest też dzik przechodni i jeleń, które ujmowane są w planach hodowlanych. Są także pozyskiwane. Pojawił się też nasz herbowy zwierz, czyli borsuk. Smuci mnie jedak bardzo to, że nasze łowiectwo dość szybko przekształca się w perzdsiębiorstwo produkcyjne. „Darz Bór” – Jerzy
Cóż można powiedzieć? Niestety, los zająca wydaje się być przesądzony, tragiczne jest to, że dzisiaj częściej zajączka możemy zobaczyć martwego na drodze, niż żywego w kniei. Trudno mnie się odnieść do ostatniego wpisu, bo nie wiem, o który park chodzi, ja w ubiegłym roku widywałem zające w "moim" parku, niestety, ale w tym nie widziałem już żadnego, coś wcięło też miejscowe bobry, w tym roku nie widzę w okolicy żadnego śladu ich działalności. Stary borsuk - Czerniejewo k. Gniezna
Co najważniejsze !!!! Muszę przyznać Szanowny Kolego Szczepanie, że wiersz przeczytałem z wielka uwagą. Szczerze gratuluję weny poetyckiej. Mam nadzieję, że to nie koniec poezji ???? pozdrawiam - "Darz Bór"
Myślę Szanowny Kolego Szczepanie, że jeżeli nie podjmie się radykalnych działań w kierunku odbudowy populacji „kota” to ma tu Kolega rację. Obecna sytuacja nie wróży nic dobrego dla tego gatunku. Jestem w kole, które jest kołem gospodarującym w większości na terenach polnych, u nas zając jeszcze się trzyma, jest go znacznie mniej jak przed kilkunastoma laty, ale jeszcze jest. Nie polujemy na niego bo mijałoby się to z celem. Już wcześniej wymieniliśmy na ten temat nasze myśli, na blogu „czy zwierzęta są mądre”. My ciągle prowadzimy wojnę z lisami na naszym terenie, dużo rozmawiamy z miejscowymi rolnikami o sposobach oprysków roślin, aby zmniejszyć skutki zatruć zająca. Efekty nie są imponujące, ale są. Przynajmniej nie obserwujemy dalszej degradacji tego gatunku. Jak będzie dalej trudno przewidzieć. W tym roku przy pierwszych parkotach zaobserwowaliśmy dość spory stan. Wróżba jest dobra, ale czy uda nam się to utrzymać ? Jestem w tym względzie małym optymistą. Podobna sytuacja, jak zająca, spotkała też kuropatwę, której mieliśmy bardzo dużo jeszcze przed szczepieniem lisa, dzisiaj mimo dodatkowego, sztucznego zasilania, stanu kuropatw z lat poprzednich nie udaje się nam odtworzyć. Podobnie jest z bażantem. Pozostała nam sarna, którą też zaczął atakować lis. Na szczęście ciągła jego redukcja w znacznym stopniu powstrzymała straty wśród koźląt i tu nam lekko wzrosło. Jak pisałem wcześniej, jest to ciągła, lisia wojna. Proszę czasami nie brać mojego wpisu, jako narzekanie z mojej strony, broń Boże, jak na razie dajemy sobie radę i robimy wszystko, aby doprowadzić przynajmniej do podnoszenia się liczebności zwierzyny drobnej. Sarny mamy sporo i właściwie sarna w tej chwili nas utrzymuje. Jest też dzik przechodni i jeleń, które ujmowane są w planach hodowlanych. Są także pozyskiwane. Pojawił się też nasz herbowy zwierz, czyli borsuk. Smuci mnie jedak bardzo to, że nasze łowiectwo dość szybko przekształca się w perzdsiębiorstwo produkcyjne. „Darz Bór” – Jerzy
Cóż można powiedzieć? Niestety, los zająca wydaje się być przesądzony, tragiczne jest to, że dzisiaj częściej zajączka możemy zobaczyć martwego na drodze, niż żywego w kniei. Trudno mnie się odnieść do ostatniego wpisu, bo nie wiem, o który park chodzi, ja w ubiegłym roku widywałem zające w "moim" parku, niestety, ale w tym nie widziałem już żadnego, coś wcięło też miejscowe bobry, w tym roku nie widzę w okolicy żadnego śladu ich działalności. Stary borsuk - Czerniejewo k. Gniezna
Ja tydzeń temu w parku tez zuwarzyłem zająca dziś leżał martwy:C
Pięknie , prawdziwie i tak nostalgicznie , dzięki Mistrzu .