Reklama

Strzelanie w górach i pomarańcze

25/10/2012 11:19
W dyskusji na forum niechcący napomknęliśmy o strzelaniu w górach. Temat okazał się ciekawy i może kilka zdań o tym.

Każdy myśliwy praktykował i często strzela kulą w terenie płaskim, czyli w lesie, w polu, strzelnicy. Samo strzelanie idzie nam raz lepiej, raz gorzej. Najłatwiej strzela się do nieruchomego celu. Np. do makiety rogacza na strzelnicy. A jak wygląda taka makieta z bliska? To jest kawał tektury na kółkach z przyklejonym rysunkiem rogacza. Czyli rogacz jest płaski.

Strzelając do ruchomej makiety dzika na strzelnicy też jest to płaska tekturowa makieta na kółkach. Czyli są one płaskie. Przedstawiając taki obraz często mówimy, że jest w 2D, czyli jest płaski.

W lesie na pędzeniu widzimy czarnego zwierza z chybem na górze, który też wydaje się nam poruszającą się czarną plamą. Natomiast normalnie człowiek widzi świat wokół trójwymiarowo, przestrzennie. Mówi się, że widzimy perspektywę, czyli widzimy trzeci wymiar. Mówimy, że widzimy w 3D. Widzenie przestrzenne jest dla człowieka naturalne. Tworzy się filmy w 3D, telewizory, w których widać w 3D itd.

Niestety, jeszcze nie spotkałem w kraju strzelnic myśliwskich do strzelania przestrzennego kulą. A jak jest w górach? W górach wszystko wokół jest trójwymiarowe. Góry, doliny, drzewa, skały i zwierzęta.

Jednak najpierw zajmijmy się bronią i jej przestrzelaniem. Przykładowo, mamy dobry górski sztucer łamany produkcji polskiej CSP99 w kalibrze 7x65R i amunicję RWS z pociskiem EVO 10,3g. Zalecana odległość przestrzeliwania to 180 metrów. Na sztucerze osadzamy n.p. lunetę Leupolda VX-3L 3.5-10x50 z niemiecką siatką 4 Dot.

Ta amerykańska luneta ze względu na ujemnie wyprofilowaną w podstawie soczewką główną (patrz foto) pozwala na bardzo niskie osadzenie lunety nad lufą. Osie lufy i lunety są możliwie blisko siebie. Jest to ważne w górach.

Przestrzeliwujemy zestaw na 180 metrów w punkt. Następnie strzelamy na 150 metrów i na 200 metrów. Mierzymy średni punkt trafień na tych dystansach. Powinien wynosić +/- 2,8cm. Dystans 150-200 metrów będzie naszym „dytansem roboczym” w górach.

A gdzie pomarańcze? No właśnie. Jeszcze na strzelnicy ustawiamy 3 pomarańcze kolejno na dystansach 150/180/200 metrów i strzelamy po razie z już przestrzelanej broni. Jeżeli wszystkie 3 pomarańcze zostały przestrzelone to broń mamy gotową na górskie polowanie.

Jedziemy w góry. Dobrze jest już w samych górach potrenować strzelanie do góry i w dół. Ale do czego strzelać? Właśnie do wspomnianych pomarańczy. A dlaczego proponuję pomarańcze?

Jeszcze na nizinach czasami spotkaliśmy się z takim zaleceniem, żeby nie celować w sylwetkę dzika lub jelenia jako całość, tylko celować na komorę. Była to bardzo trafna uwaga, mimo że ogólna. Bardziej wytrawni myśliwi radzili strzelać w żywotny organ zwierza, czyli pisząc wprost, w serce. I to jest dobra rada.

Jesteśmy w górach. Stoimy wysoko na skale i w dole u podnóża góry widzimy dzika. Dzik ma swoją długość, jakąś wysokość, której dokładnie nie widać, i dopiero z tej pozycji widzimy, jak jest dobrze odżywiony. Jest szeroki jak szafa, czyli ma sadełko.

A teraz, gdzie dzik ma serce? Serce będzie pomiędzy przednimi biegami troszeczkę do tyłu, głęboko pod całym cielskiem. Spróbujmy sobie wyobrazić, że w miejscu serca jest nasza kolorowa pomarańcza. Jest to bardzo dobre skojarzenie i cel.

Widzimy dzika z góry, który jest pełnowymiarowy. Chciałoby się powiedzieć, że jest w 3D. I teraz chcemy do niego wycelować. Jak mamy celować, gdzie?

Powinniśmy się nauczyć widzieć tę naszą pomarańczę do której strzelaliśmy na treningach. Wyobrażamy sobie, że ona jest w miejscu serca i do niej mierzymy. Inaczej niż na nizinach staramy się nie koncentrować na sylwetce dzika, tylko na tej hipotetycznej pomarańczy. Pomarańczy, która niezależnie od tego czy to będzie jeleń, dzik czy muflon, zawsze będzie w tym samym miejscu zwierza.

Nieważne, czy strzelamy w dół, czy do góry. Przy strzałach wysoko w górę zawsze musimy przewidzieć kulochwyt, żeby pocisk nie poleciał na drugą stronę góry np. do Czech lub na Słowację.

Opisany sposób definiowania strzału sprawdza się w naszym regulaminowym dystansie i naszych górach, gdzie kąty strzału nie są znaczące. W przypadku strzałów w górach wysokich na dużych dystansach mają wpływ jeszcze dodatkowe elementy tak z zakresu balistyki zewnętrznej, jak i warunków pogodowych. Jednak wykracza to poza omawiany tekst.

Przypominam sobie znajomego, który kiedyś poprosił mnie o przybliżenie mu zagadnienia strzelania w górach. Spodobało mu się odniesienie do pomarańczy. Będąc jakiś czas później u niego na imieninach, pokazał mi sposób, w jaki trenował wyobraźnię czy też widzenie przestrzenne.

Miał od dzieciaka dużą plastikową świnkę. Ustawiał tę zabawkę na szafie, podłodze, krześle i wyobrażał sobie miejsce, gdzie by strzelił. Następnie zaznaczał flamastrem to miejsce i sprawdzał, którędy przejdzie pocisk. Twierdził, że te ćwiczenia bardzo mu pomogły. Nauczył się patrzeć przestrzennie.

Teraz na polowaniach widzi zwierzynę, na którą poluje, zupełnie inaczej. Trzy lata temu był w Kirgizji. Polował na dzikie owce Marco Polo. Śmiał się, że trafił dzięki plastikowej zabawce i flamastrowi.

Kiedy jest duże ryzyko, że nie trafimy? Głównie w sytuacji, gdy mamy lunetę bardzo wysoko na broni, szczególnie na drylingu (patrz foto) i jak strzelamy na dystansie różnym od dystansu przestrzelania broni. I tak strzelając z takiej broni na dużą odległość do góry trzeba celować zdecydowanie niżej. Strzelając w dół tor lotu pocisku zbliża się do osi celowania i to się kasuje.

Jednak nie polecam takich kroków. Broń powinna być przestrzelana i sprawdzona w warunkach górskich. Dopiero później na polowanie.

Życzę tylko celnych strzałów.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do