
Mener Cz. 2
W poprzednim odcinku opisałem cechy charakteru, których przewodnik psa powinien się wystrzegać, aby uniknąć kłopotów w wychowaniu i szkoleniu psa. W tej części będzie o cechach najważniejszych, najbardziej pożądanych, nad rozwojem których trzeba świadomie pracować i bez których dobry mener nie istnieje.
Jakim więc powinien być dobry przewodnik psa? Moim zdaniem taki człowiek powinien posiadać trzy zalety, bez których w ogóle nie powinien brać się za szkolenie. Te cechy to cierpliwość, stanowczość i konsekwencja w postępowaniu.
Wymieniłem cierpliwość na pierwszym miejscu, ponieważ wydaje mi się ona najważniejszą umiejętnością menera. Jest to zdolność do znoszenia ze spokojem niepowodzeń i sytuacji przykrych oraz umiejętność spokojnego wyczekiwania na efekty pracy, a także opanowanie i wytrwałość w postępowaniu. Czasami wystarczy psu włożyć do kufy podnioskę kilka razy, by zrozumiał, że trzeba ją trzymać i nosić, a niekiedy trzeba poświęcić na to kilka tygodni lub miesięcy.
Podobnie z pracą na farbie. Bywa tak, że zmarnujemy kilka ścieżek tropowych, zanim pies pojmie, jak trzymać się tropu. Bez cierpliwości szybko się zniechęcimy lub popełnimy błąd w szkoleniu. Najczęściej też powtarzanym argumentem ludzi, którzy oddają mi psa na szkolenie jest oprócz braku czasu, właśnie brak cierpliwości. Zrozumiałe jest, że nikt nie jest z kamienia i u każdego istnieją pewne granice wytrwałości. Każdy może się zniechęcić. Należy wtedy dać spokój sobie i psu, odpocząć parę dni, zrelaksować się i po jakim czasie wrócić do treningu.
Trudno też o cierpliwość, gdy mamy tysiąc spraw na głowie i mało wolnego czasu lub gdy mamy ciężki i nerwowy dzień. Lepiej wtedy w ogóle nie zbliżać się do psa i nie zaczynać szkolenia, aby w odruchu złości nie wyżyć się na nim. Może to nie tylko zniszczyć efekty naszej wcześniejszej pracy ale także przyjaźń z podopiecznym. Naprawdę, nie spieszmy się. Na szkolenie trzeba dać sobie czas. Lepiej powtórzyć jakiś element treningu sto razy niż raz wszystko zepsuć przez pośpiech i brak wytrwałości. A więc przede wszystkim cierpliwości!
Stanowczość to umiejętność podejmowania kategorycznych decyzji, nie uleganie wahaniom, zdecydowanie i niezmienność. Podczas szkolenia psów taka postawa jest bardzo ważna. Psy doskonale czytają mowę ciała, bo posługują się nią na co dzień. Świetnie też wyczuwają nastrój i emocję przewodnika. Jeżeli wyczują w nas niezdecydowanie, zaczną to wykorzystywać. Jeśli opiekun będzie się często wahał w swoich decyzjach, to pies zacznie je podejmować za niego. Z czasem będzie coraz bardziej samowolny i nieposłuszny.
Najlepiej już od wieku szczenięcego, mimo naszej całej sympatii i zrozumienia dla małego i niezdarnego psiaka, okazywać mu stanowczość w swoim postępowaniu. Zaprocentuje to w przyszłości, gdy będzie już dorosły, bowiem nasze wcześniejsze zachowanie zakoduje mu się w podświadomości. W rezultacie będzie przekonany, że jego pan w każdym momencie jest w stanie wyegzekwować swoje polecenie, więc lepiej bez zbędnych dyskusji go posłuchać. Także program i metody szkolenia powinny być tak ułożone, żeby na każdym kroku okazywać psu stanowczość i udowadniać mu, że zawsze postawimy na swoim. Niektórzy widząc, jak pracuję z psem, uważają, że moje metody pod tym względem są przesadzone. Ale za to w efekcie końcowym bardzo skuteczne.
Najlepszym tego dowodem są sytuacje, kiedy właściciel przyjeżdża odebrać szkolonego u mnie psa. Idziemy na spacer, pies idzie karnie przy nodze, nie wyprzedza i nie szarpie na boki. Oddaję smycz właścicielowi i zaczyna się istne rodeo. Odbieram właścicielowi smycz i pies znów jest posłuszny. Czary? Nie, to dzięki stale okazywanej w czasie ćwiczeń stanowczości pies wie, że nie warto się ze mną szarpać, bo ja i tak wyegzekwuję posłuszeństwo. Natomiast właściciel nie wyrobił sobie u niego takiego mniemania i stąd jego nieposłuszeństwo.
Inny przypadek. Mam na szkoleniu wyżła, który po kilku tygodniach pięknie aportuje i oddaje podnioskę do ręki. Tyle, że tylko mi. Właściciela nie słucha w ogóle, nie podejmuje aportu z ziemi, a nawet jak podejmie, to albo nie chce oddać, albo przynosi do mnie. Dlaczego? Dlatego, że przez stanowczą pracę i przez codzienne ćwiczenia pies się nauczył, że aport trzeba oddać przewodnikowi. Trzeba! A przewodnikiem jest ten, kto sobie to przez swoją stanowczość wypracuje.
Konsekwencja to postępowanie od początku do końca szkolenia zgodnie z przyjętymi zasadami i założeniami. Działanie przemyślane, logiczne i systematyczne. W naszym szkoleniu trzeba mieć od początku jasno postawione cele, zaplanowany program ćwiczeń i przemyślane jasne komendy, a później konsekwentnie się ich trzymać. Każda ze specjalności wymaga innego podejścia i programu szkolenia. Od początku powinniśmy psa ukierunkowywać na konkretną pracę, którą ma wykonywać w przyszłości. Inaczej będziemy rozwijać pasję i ćwiczyć posłuszeństwo do pracy w norze, a inaczej do pracy na farbie.
Z kolei jeżeli ćwiczymy poszczególne elementy, to róbmy to tak, aby każde kolejne ćwiczenie w sposób logiczny wynikało z poprzedniego. Na przykład, gdy chcemy nauczyć psa posłuszeństwa w terenie. Jeśli nie zapanujemy nad nim wcześniej, gdy mamy go na lince lub smyczy, to tym bardziej nie zapanujemy nad nim, gdy biega luzem w lesie lub na otwartej przestrzeni.
Jeżeli uczymy konkretnej komendy, to musimy się jej konsekwentnie trzymać. Nie możemy uczyć na słowo „siad”, a za chwilę wymagać tego samego na „siadaj”, bo to dla psa zupełnie inna komenda i może jej nie zrozumieć. Pies ma zdolność do zapamiętania i prawidłowego kojarzenia pewnej liczby słów, ale to nie człowiek. Jeśli zwrotów porządkowych będzie za dużo i będziemy ich w sposób chaotyczny i nieprzemyślany nadużywać, to pies nie tylko się ich nie nauczy, ale w ogóle przestanie zwracać uwagę na to, co mówimy.
Do komend, ich sposobów formułowania i wydawania, jeszcze kiedyś wrócę, nie mniej kładę na to nacisk już teraz, bo to przy nich najczęściej opiekunowie popełniają błędy. Czasem jest tak, że dziesięć razy powtarzam klientowi, że ma wołać psa na komendę „Borus wróć”, a on co chwila inaczej: albo „do mnie” albo „noga”, albo „wracaj”. Jeśli właściciela nie stać na konsekwencje, to jak tu wymagać dyscypliny od psa?
Te trzy opisane cechy powinien mieć nie tylko mener, ale w większym lub mniejszym stopniu każdy właściciel psa. Trzeba te zalety umieć w sobie prawidłowo ocenić i jeśli to konieczne, rozwijać i pielęgnować. Czasami bywa tak, że pies mimo posiadania dużych umiejętności swojego właściciela słuchać nie chce. Jeżeli wynika to z psychiki opiekuna, to powinien się on skupić na pracy nad sobą.
Miałem kiedyś na szkoleniu foksteriera, który przy mnie był grzeczny i posłuszny, a swojej pani słuchać nie chciał. Potrafił na lekcji doprowadzić ją do płaczu. Brakowało jej właśnie tego, o czym piszę: cierpliwości, stanowczości i konsekwencji w postępowaniu. Zaproponowałem jej, aby udała się na psychoterapię. Posłuchała i po pewnym czasie zaczęło się między nimi układać. Musiała najpierw pewne rzeczy przepracować w sobie, ale udało się!
To były trzy najważniejsze cechy charakteru menera. O tym co jeszcze, w następnej części.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W pełni podzielam cenne uwagi, dodałbym jeszcze, że należy dać psu tyle miłości, co złości (rygoru) i konsekwencji w szkoleniu, i czym mniej komend i poleceń tym lepiej dla psa. Pies dobrze pojmuje co się od niego wymaga i kto to od niego wymaga. Umie dobrze myśleć i trzeba obserwować jego zachowanie i sposób reakcji na pewne zjawiska łączące go ze swym panem tak w domu jak i w polu. Pies musi też odczuwać mocną i wzajemną więź ze swym panem, wtedy można liczyć na dobry sukces nauczania.