Reklama

13 grudnia . . .

13/12/2012 18:04

Sprowokowana opowieścią Kol. Nemroda z owego pamiętnego, nieszczęsnego dnia, postanowiłam opisać i swój: Byłam w sobotę, 12.12.1981 r. na polowaniu w kieleckich lasach, gdzie, m. in. został strzelony cielak, którego połówkę, jako że Święta za pasem, postanowiłam wziąć na własny użytek.

Nadchodził wieczór, śnieżyca, szybko zapakowałam tuszkę do bagażnika i hajda do domu.
Do Warszawy dojechaliśmy tak trochę po północy i zdziwiła nas pustka i cisza na ulicach - jak wymiótł!
Wstawiłam samochód do garażu, bez rozpakowywania, bo garaż wolno stojący, nie ogrzewany.
Rano syn mnie budzi - mamo telewizor się popsuł - nie ma teleranka! Ja za telefon, a tam - "rozmowa kontrolowana" i głucha cisza, brak sygnału.

Za chwilę telewizor ożył i . . . wiadome przemówienie.

Pobiegłam do garażu - a tam - kałuża farby! Otwieram bagażnik - to samo! Szybko wyprowadziłam samochód i zaczęłam sprzątać - cały śnieg naokoło czerwony, jakby kogoś zaszlachtowali i choć ulicą chodziły patrole - nikt nie zwrócił uwagi. Po przyjściu do domu wyczyściłam broń, owinęłam w naoliwione szmatki, pochowałam do futerałów - spodziewając się, co może nastąpić. Komunikat o oddawaniu broni ukazał się dokładnie o godz 20.00. 

Wzięłam syna i poszliśmy zanieść cały majdan na komendę, a tam tłum kolegów, przeważnie prosto z polowania. Uruchomiono kilka pokoi, żeby nas szybko załatwić, a i tak wyszliśmy po 22.oo - z przepustką na dojście do domu. 

W poniedziałek pojechałam do pracy - okrężną drogą, bocznymi ulicami, bo wszędzie stały patrole i nie puszczały cywilnych samochodów bez przepustek. Samochód zostawiłam kilka ulic od N. Światu, gdzie pracowałam, dostałam przepustkę i zostałam odesłana do domu - do odwołania a ZG zamknięto na cztery spusty. 

Wracam do samochodu i o mało nie padłam - na półce za tylna szybą - 2 paczki amunicji śrutowej i 2 kulowej, która z wrażenia zapomnieliśmy zdać, a ja z tym ładunkiem zatrzymywana przez 5 patroli przejechałam Warszawę i nikt nie zauważył!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    koser 2012-12-14 16:20:53

    Fajne wspomnienia z tamtych lat. Dla mnie niestety nie przyszedł dzień odbioru broni tylko ja osobiście chodziłem do nich kilka krotnie. Dwa razy pisałem pisma i nic. Brak odpowiedzi. Oddali mi dopiero w grudniu 1982 roku przed kolejnymi świętami.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    anna-suminska 2012-12-14 15:17:47

    A teraz - na dodatek - ciekawostka: jak napisałam wyżej, było nas tam mnóstwo luda, ja byłam n-ta w kolejce. Przyszedł nareszcie dzień odbioru broni. W pokoju leżało setki ponumerowanych futerałów - milicjant pyta - widzi pani swoją? Rozglądam się po najdalszych kątach - nie ma. A on się śmieje - a tu? Pod samymi drzwiami leżały moje jednostki i miały numer . . . 1! Do dziś nie wiem dla czego?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Redakcja 2012-12-14 14:18:12

    Cóż tu komentować, tak było, ale przeżyliśmy tamto, przeżyjemy i to, niech tylko bór nam darzy !

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do