
W Poznaniu dziki - mimo prób odstraszania - ciągle wracają, więc część z nich musiała zostać zabita. Wcześniej dziki były odławiane i przenoszone w inne miejsca, ale ze względu na to, że Poznań jest w żółtej strefie afrykańskiego pomoru świń, takie rozwiązanie było niemożliwe. Mimo, że te zwierzęta od lat żyją w Poznaniu, to jeszcze nigdy nie było ich aż tak dużo. Zgłoszenia dotyczą głównie w rejonie poznańskich Ratajach, a całym 2020 r. było ich 2,5 tys. W efekcie podjęto decyzję o odstrzale.
"Po wyczerpaniu wszystkich możliwości konieczne było podjęcie decyzji o odstrzale redukcyjnym. Specjaliści przepłoszyli dziki w miejsce, gdzie można było tego dokonać. Przez wiele lat dziki były odławiane i odstawiane w inne miejsca." - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Witold Rewers, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta. Jeszcze 10 lat temu ilość dzików w tym mieście szacowano na około 20. Obecnie może być ich niemal 300. Dlaczego jest ich tak dużo? To wynik zlokalizowanych w okolicach Poznania uprawy kukurydzy, a także łagodne zimy, dzięki którym zwierzęta te mają młode dwa razy roku. Prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu uważa, że w Europie mało które miasto sobie radzi z dzikami. Naukowiec zauważa, że często ludzie sami przyciągają dziki, ponieważ traktują je jak miłe zwierzątka i dokarmiają.
Jednak Poznań to nie jedyne miasto w Polsce, które ma problemy z dzikami, to samo dzieję się w Świnoujściu. Na zdjęciu dziki przy stacji kolejowej Świnoujście.