Wczorajsze zloty pod wielka adrenaliną i z chwilą grozy... Wybraliśmy się na kaczki w czwórkę, ja (z aparatem), mój tata i dwóch jego kolegów: P. Maciek i Pan Wiesio, no i oczywiście nasze dwa psy: fousek Nero i mieszaniec Laky, które uwielbiaja kaczki i polowanie. Wyszliśmy w miarę wcześnie, piszę, wyszliśmy, ponieważ mieszkam nad rzeką, a raczej nad starorzeczem.
W związku z tym, że wyruszyliśmy w miarę wcześnie, przemieszczaliśmy się wzdłuż linii brzegowej. Najpierw szłam ja z Maćkiem, stawaliśmy w obranym punkcie, przed nami na zasięg wzorku stawał pan Wiesio. Mój tata 300 przed nami przeszedł na drugą stronę wody i przemieszczał się w naszym kierunku, aby nam coś napędzić.
Efekty nie były rewelacyjne, padła jedna kaczka strzelona przez tatę i to drugim strzałem. Potem postanowiliśmy zmienić miejsce i wszyscy razem przenieśliśmy się około kilometr dalej. Rozstawiliśmy się na wyznaczonych przez siebie stanowiskach i czekaliśmy na rezultat. Padła kolejna kaczka strzelona tym razem przez Maćka.
Wszystko zapowiadało się dobrze, lecz niepokoiły nas ciemne chmury pojawiające się od zachodu. Mimo tego czekaliśmy dalej, tata strzelił kolejną kaczkę. Zaczął kropić lekki deszcz, który w jednej sekundzie przerodził się w ogromną ulewę z silnym wiatrem i gradem. Z Maciejem zdążyliśmy się schronić pod najbliższymi zaroślami obrośniętymi młodymi wierzbami.
Dookoła nie było widać nic, dostrzegaliśmy tylko swoje twarze. Ubrani byliśmy lekko, ponieważ tego dnia był upał. Aparat schowałam pod bluzę i koszulkę, niestety nie była to dość dobra ochrona, więc postanowiłam schować go w wkładki od kaloszy - to było jedyne suche odzienie, jakie posiadałam. Wszystko trwało mniej więcej 10-15 minut. Zmokliśmy doszczętnie i wyglądaliśmy dość mizernie.
Po nawałnicy od razu udaliśmy się do domu na gorącą herbatę z należytą po takich wrażeniach wkładką.
Pisz młoda -tu w znaczeniu jak najbardziej pozytywnym- Koleżanko! I my, choć starsi, ale niekoniecznie mający taki talent, jak Ty- z przyjemnością poczytamy Twoje Teksty! Darz Bór!
Witaj AniuGratuluję przeżyć. Naprawdę dzięki takim chwilą Nasza pasja, sposób życia i bycia jakim jest zamiłowanie do Łowiectwa staje się czymś monumentalnym i niezwykle urokliwym. Gratuluję także sposobu w jaki opisałaś Wasze polowanie na moje ulubione ptactwo.Opisałaś to jakby w 3D:) I TAK SZCZERZE. Pozdrawiam Cię serdecznie i DARZ BÓR Aniu.
Bardzo sympatyczny wpis. Chętnie sam wziąłbym udział w tej wyprawie. I chętnie przeczytałbym więcej opowieści z polowań. Piątka dla autorki za odwagę (mam na myśli odwagę pisania tak szczerego).
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękuję bardzo mi miło :)
Pisz młoda -tu w znaczeniu jak najbardziej pozytywnym- Koleżanko! I my, choć starsi, ale niekoniecznie mający taki talent, jak Ty- z przyjemnością poczytamy Twoje Teksty! Darz Bór!
Dziękuję Ci bardzo Bukowisko:)!! :*
Witaj AniuGratuluję przeżyć. Naprawdę dzięki takim chwilą Nasza pasja, sposób życia i bycia jakim jest zamiłowanie do Łowiectwa staje się czymś monumentalnym i niezwykle urokliwym. Gratuluję także sposobu w jaki opisałaś Wasze polowanie na moje ulubione ptactwo.Opisałaś to jakby w 3D:) I TAK SZCZERZE. Pozdrawiam Cię serdecznie i DARZ BÓR Aniu.
Dziękuję serdecznie bardzo mi miło :) :P
I bardzo fajne, swojskie zdjęcia. :-)
Bardzo sympatyczny wpis. Chętnie sam wziąłbym udział w tej wyprawie. I chętnie przeczytałbym więcej opowieści z polowań. Piątka dla autorki za odwagę (mam na myśli odwagę pisania tak szczerego).