[p]Pisząc ostatnio opowiadanie „W skarpetach na lisa” pomyślałam sobie, że tę, jak każdą relację z polowania można zamknąć w kilku zdaniach: uzyskałam odstrzał, pojechałam, po mniejszych, czy większych perypetiach padł strzał /celny, czy niecelny/, ewentualne wnioski i to już koniec. [/p][p]Dlatego postanowiłam trochę inaczej, nie tylko tak podręcznikowo, pokazać lisa. Będzie to raczej opowiadanie o lisie, niż tylko suche fakty. „Starym myśliwskim wyjadaczom” potrzebne to, jak psu na budę, ponieważ wszystkie te wiadomości znane są im z praktyki, ale może młodym adeptom przyda się do lepszego poznania tego „chytrusa”. [/p][p] Lis, jak wygląda, każdy wie. Pomińmy więc jego opis zewnętrzny. Ten pospolity w naszym kraju drapieżca /drugi obok wilka/ lubi różnego rodzaju lasy, bory, zagajniki oraz śródpolne remizy. W zwartych, dużych drzewostanach osiedla się niechętnie /raczej na ich obrzeżach/. Nie stroni też od terenów wilgotnych, ale poprzetykanych suchszymi kępami zarośli. [/p][p]Wszystkim wiadomo, że lis kopie nory, ale z tym kopaniem bywa różnie. Często wykorzystuje nory borsuków, czy królików, chociaż te musi dostosować do swoich gabarytów, czyli powiększyć. Czasami kilka rodzin lisich zamieszkuje wspólnie jeden system nor. Jeżeli jednak nasz lis nie znajdzie gotowego mieszkania, to chcąc nie chcąc musi je wykopać samodzielnie. [/p][p]Jego wybór pada na miejsca suche, o sypkiej strukturze gleby, położone najchętniej od strony zapewniającej dobre oświetlenie wejścia, na zboczu pagórka /umożliwia to łatwy sposób pozbycia się wykopanej ziemi – po prostu zsuwa ją/. Taka nora, to system korytarzy i komór o kilku wejściach. Taki podziemny „pałac” jest rozbudowywany i służy lisom z pokolenia na pokolenie. W niektórych komorach lis śpi, inne służą mu jako spiżarnia. [/p][p]Do różnych celów są też otwory; jedne to wyjścia/wejścia, a inne służą do wentylacji. Te używane, łatwo rozpoznać, bo są wymiecione, te wentylacyjne, przeważnie mniejsze, zasłonięte są igliwiem i liśćmi. Głębokość nor, w zależności od gleby, dochodzi do 3 metrów. Oprócz „rezydencji stałych”, gdzie liszki /czyli lisice/ rodzą i wychowują młode, /nora nie jest wyścielona, a lisięta leżą wprost na piasku/, każdy przebiegły lis ma jeszcze nory czasowe, które są rozrzucone po zakamarkach na jego terytorium, z których korzysta w razie niebezpieczeństwa lub złej pogody. Są mniejsze, składają się przeważnie z korytarza i komory.[/p][p]Cieczka, czyli lisie gody, przypadają na koniec stycznia i luty - w zależności od pogody / im cieplej, tym wcześniej/. W tym czasie lisy nawołują się głośnym szczekaniem. Samce poszukują liszek, co nie jest trudne, ze względu na ostrą woń, którą samice w tym czasie wydzielają. W czasie cieczki lisia para wspólnie poluje. Po zakończonej cieczce wybierają jedną z nor /czasami trzeba ją przysposobić i powiększyć/, na miejsce porodu i wychowania młodych. [/p][p]Ciąża u lisicy trwa przeważnie 52dni. Rodzi 4-6 ślepych szczeniąt, które są wielkości kreta, a ich ciało pokryte jest burym puchem – tylko koniec ogonka mają biały. Przez pierwsze dni liszka pozostaje z młodymi, a pożywienie dostarcza jej samiec. Po 3 tygodniach lisięta dostają częściowo przetrawiony i zwrócony przez matkę pokarm. Upolowane mięso zjadają po ukończeniu 8 tygodni. Troskliwa matka w zębach wynosi kilkutygodniowe szczenięta przed wejście do nory. Same zaczynają wychodzić po 5 tygodniach. [/p][p]Bawiące się przed norą liski są bardzo ostrożne i na lada szelest chronią się pod ziemią. Jednak w tym czasie często padają łupem kruków, jastrzębi i dużych sów. Rude futro wyrasta im po drugim miesiącu życia. W tym też czasie rodzice chętnie odwiedzają podwórka i kurniki, ponieważ wykarmienie ciągle głodnych młodych to prawdziwe wyzwanie. W czasie tych „podwórkowych” łowów lis może poszczycić się przebiegłością i siłą. Słynne podkopy do kurnika, a później szybka ewakuacja z dorodną kurą, a nawet gęsią w pysku przysporzyły mu wielu zagorzałych przeciwników przejętych stratą inwentarza.[/p][p]Lisy to oddani rodzice. Po stracie matki młodymi opiekuje się ojciec, a w wypadku utraty obojga rodziców, nawet obcy lis. Niedoliski, bo tak nazywana jest lisia młodzież, po wcześniejszych zabawach z żywą zwierzyną, ok. 4 miesiąca życia, wyruszają z dorosłymi na polowania. Gdy mają 5 miesięcy, więzi rodzinne rozpadają się i młode przechodzą na własny „garnuszek”. Poza sezonem „lęgowym”, lis poluje samotnie na określonym terytorium, które jak każdy przedstawiciel psowatych zaznacza zapachowo moczem. Porusza się utartymi szlakami, zwanymi przesmykami. Przesmyki wiodą przez miejsca dające dobre ukrycie i są używane z pokolenia na pokolenie. Znakomity słuch, wzrok i węch pozwalają lisowi wyjść cało z niejednej opresji. Nawet w czasie naganki, kiedy przed sobą wyczuje coś niebezpiecznego, potrafi w pełnym pędzie zawrócić i przedrzeć się przez linię naganiaczy.[/p][p]Rozważając znaczenie lisa dla gospodarki łowieckiej musimy brać wszystko pod uwagę. W jednym miejscu będzie on szkodnikiem, a w innym okaże się zwierzęciem pożytecznym. Menu lisa to głównie gryzonie polne i leśne. Zjada też wszelką padlinę, ślimaki, żaby, ryby, dżdżownice, owady, jaja i pisklęta ptaków gnieżdżących się na ziemi, nielotne kaczki na bagnach, zające, a czasami też młode warchlaki dzika czy sarnięta. W jego diecie spotyka się też pokarm roślinny; jagody, buczynę, jabłka, gruszki, śliwki, a nawet trawę. Pokarm roślinny to ok. 20-30%. Nadwyżki pokarmu zakopuje w norze i korzysta z nich w następnych dniach. Dobrym sposobem na zwabienie lisa w pobliże ambony jest odpowiednio wczesne wyłożenie rybich odpadków. Niektórzy nie wyobrażają sobie polowania na lisa bez użycia wabika. Trzeba jednak wcześniej poćwiczyć, bo skutek może być odwrotny. [/p][p]Najgroźniejsze, poza człowiekiem, dla lisa są choroby. Jedną z nich jest świerzb, potocznie zwany parchem. Jest to choroba skóry , która nie tylko niszczy futro, ale też wyczerpuje cały organizm. Znacznie gorsza jest wścieklizna, za roznoszenie której odpowiedzialne są przede wszystkim właśnie lisy. Wścieklizna to choroba układu nerwowego, która przytępiając zmysły, zmniejsza naturalny lęk przed ludźmi. Nie wolno takich „oswojonych” lisów łapać, ani zabitych dotykać. Grozi to serią bolesnych zastrzyków i długą obserwacją chorego. Każde padłe zwierzę najlepiej, nie dotykając go, głęboko zakopać, a miejsce zabezpieczyć przed rozkopaniem przez dzikie zwierzęta czy psy. Pomimo rozrzucanych, czy wykładanych szczepionek przeciwko wściekliźnie należy zawsze zachować ostrożność.[/p][p]A teraz kilka praktycznych wiadomości: Jeżeli pozyskacie lisa, przyjrzyjcie się jak wygląda, gdyż zmienność ubarwienia stała się przyczyną, dla której w praktyce myśliwskiej stosowane są różne nazwy na określenie poszczególnych typów umaszczenia. I tak, najpospolitszy osobnik - rudy, z jasnym spodem ciała i białym kwiatem nazywany jest OGNIÓWKĄ. Podobny do ogniówki, lecz już nie snieżnobiało, a śniadopopielato umaszczony pod brzuchem oraz na podgardlu i piersi jest SIWODUSZKĄ. Futro z liczną domieszką włosia popielatego i szarego, z ciemną (prawie czarną) piersią, podgardlem i brzuchem oraz kwiatem nosi nazwę WĘGLARZ. Gdy w podobnym umaszczeniu występuje lis odznaczający się jednakże białym kwiatem mówimy już o ŻMIJCE. Lisiura, mający biegnącą środkiem grzbietu wyraźną, ciemną pręgę, przeciętą na wysokości przednich stawek poprzecznym pasem to KRZYŻAK.[/p][p]Słowo "lis" ma źródłosłów w staropolskim „lisieć” czyli chytrzyć. Potwierdzeniem zaobserwowanego przez ludzi talentu lisa do wszelkiej chytrości są przezwiska: przechera, rozbójnik czy chytrus. O chytrości lisa uczone są już dzieci / bajka o lisku chytrusku/. O cwaniaku mówi się, że jest lisem podszyty. Lis symbolizuje obłudę, podstęp, skrytość, dwulicowość, złodziejstwo. Te negatywne skojarzenia doprowadziły do tego, że dawne władze kościelne uznały lisa za symbol wrogich mocy i nikczemnych złych duchów.[/p][p]Z lisem myśliwi wiążą przeróżne wróżby. Jeśli jesienią pozyskany lis będzie tłusty - znaczy to, że zbliża się sroga zima. Lis wychodzący podczas czatów myśliwego na dziki zwiastuje obecność "czarnego zwierza". Interesujący, choć nie wiadomo, czy wiarygodny, jest opis chytrego sposobu na pozbycie się przez lisa pcheł. Opis taki funkcjonuje w przekazach od ponad stu lat. Otóż lis, w celu dezynsekcji, miał powoli wchodzić w coraz głębszą wodę po to, aby pchły uciekające przed potopem przemieszczały się coraz wyżej, w stronę głowy. Tam, z kolei wchodziły na trzymany przez lisa w pysku wiecheć słomy, lub /według innych przekazów/ kawałek mchu. Pchły znalazłszy się na wietrzniku przeskakiwały na trzymany w kęsach pakunek, którego lis nurkiem pozbywał się i uciekał na brzeg. [/p][p]Jeszcze raz przepraszam wszystkich Kolegów za te ”oczywiste oczywistości” – mam nadzieję, że może wplotłam w tę opowieść coś nowego, ciekawego? Życzę wszystkim emocjonujących polowań. [/p]
Komentarze opinie