Reklama

Pierwszy rogacz

21/02/2013 12:54

Po zdanym egzaminie na selekcjonera zaczęłam się przymierzać do kupna broni kulowej.
Wreszcie przyszedł transport z Austrii i zdobyłam upragnionego Manlichera. Po zamontowaniu lunety, korciło aby go wypróbować w lesie, a że do rykowiska daleko – udało mi się dostać odstrzał rogacza z jednego „bardzo wysoko postawionego” koła na obwodzie w pobliżu W-wy, gdzie mój kolega był myśliwym terenowym i gospodarzem.

Pojechałam – poszliśmy wieczorem na podchód i po nie długim czasie, idąc lasem, kolega wskazał mi pasącego się na skraju koziołka, mówiąc: na pewno selekt, możesz strzelać.

Adrenalina buchnęła, usiłowałam się złożyć, ale gdzie tam – ręce się trzęsą, luneta lata od ziemi do nieba, a ja nie mogę opanować emocji! Wreszcie kolega kazał mi oprzeć sztucer o jego ramię i tak spróbować. Spróbowałam i w tym momencie zaczęło mi dygotać kolano! 

Strzału nie oddałam, rogacz „został żyć” , ale nie żałuję, bo takich przeżyć się nie zapomina!
Szczerze mówiąc – pamiętam okoliczności pozyskania każdej sztuki zwierzyny grubej i dlatego mam teraz o czym pisać.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    anna-suminska 2013-02-28 23:49:28

    Tys piknie :)))))))))

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Irion 2013-02-28 17:23:03

    Mój pierwszy strzał do zwierzyny (lis) poszedł w ziemię, bo w chwili ściągania spustu dostałem w głowę oknem od ambony. :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do