Przez okres dzieciństwa i wczesnej młodości o polowaniach słyszałam tylko z rodzinnych opowieści - dlaczego - wszak był to okres najpierw okupacji hitlerowskiej, a potem komunistycznego terroru. Wreszcie w wieku ok. 20 lat, wracając z wakacji nad morzem, odwiedziłam moją rodzinę wspaniałych myśliwych i leśników w koszalińskich lasach.
Trafiłam akurat na początek sezonu polowań na kaczki. Nie było tam typowych kaczych terenów, ot, takie bagienka śródleśne. Zapytali, czy chcę z nimi jechać - natychmiast się zgodziłam. Mieliśmy ze sobą psa, taki podrasowany kundelek - podobno świetny płochacz. Przy kolejnym bagienku pies zaczął szczekać grubo w jednym miejscu - mówią - trzyma dzika. Nic nie, widać bo trzciny wysokie na półtora chłopa, tylko się ruszają jak pies doskakuje i odskakuje, a dzik widać go całkiem lekceważy! We mnie adrenalina aż paruje!
Bagienko obstawione przez 5 myśliwych - może na któregoś wyskoczy, ale ten nawet nie próbuje, tylko po ruchu trzcin widać, że się ogania od psa! Wreszcie kuzyn mówi - wejdę w trzciny, to pies ostrzej zaatakuje.
Wszedł, klaszcze, pokrzykuje, a dzik ani drgnie. Kuzyn krzyknął - strzelę po ziemi, jak huknie i go ochlapie, to ruszy. I tak się stało - dzika wywalił pomiędzy dwóch myśliwych, jeden strzelił z breneki - dzik zaznaczył, ale idzie, drugi z drylinga - został!
Sprawdzamy - w obu uszach piękne, równiutkie dwie dziurki od breneki, a kulą trafiony na miękkie.
Po przywiezieniu do domu patroszenie, ja, ciekawa wszystkiego, oglądam narogi - dali mi do odłożenia serce i widzę, że na osierdziu są jakieś "pryszcze". Sprawdzają - a tam kaczy śrut! Szybko do tuszy - faktycznie na sierści na komorze - farba!
I tak to od przypadkiem strzelonego śrutem dzika zraziłam się tym bakcylem łowiectwa - nieuleczonym do dziś!
Wiem Ja po prostu chciałem być miły. Może kiedyś opiszę również mojego pierwszego dzika. Zobaczymy.
Autorka, tylko, że nie kilka a kilkadziesiąt lat minęło, a to wspomnienie ciągle w głowie siedzi! - To ten właśnie - opisany dzik!
Bardzo ładdna notka wspomnieniowa. A i zdjęcie całkiem, całkiem. Domyślam się, że szanowna autorka kilka lat temu…. .