Reklama

Polowanie indywidualne – kontrowersyjne zajęcie?

Kolokwialnie mówiąc, „dotknięcie” każdego tematu wymaga na wstępie ustalenia, o czym się mówi. A więc uściślijmy – tutaj będzie mowa o polowaniu indywidualnym na zwierzynę grubą. W tym kontekście przyznaję, że każdy kto „rzucił okiem” na tytuł, jakim zaopatrzyłem moje dzisiejsze dywagacje, ma prawo do szczerego zdziwienia.

Tak właśnie uważam – polowanie indywidualne kontrowersyjne nie jest. Niestety, ale tak odebrałem tezy mojego szanownego adwersarza na tym forum który twierdzi, że polowanie indywidualne (z preferencją polowania z ambon!) wprowadza do łowiska więcej niepokoju, (?) niż wszelkiego rodzaju gonitwy i jest od nich bardziej szkodliwe.

Cóż, jak na mój gust, jest to teza bardzo oryginalna i raz jeszcze podkreślam, że polowanie indywidualne (szczególnie w lesie) uznaję za godne polecenia i jak najbardziej właściwe. To, po pierwsze.

Tak czy siak, każde polowanie zmierza do ubicia zwierzęcia, i już samo to ogólne założenie celu, bywa dla tzw. „opinii publicznej” kontrowersyjne, rozumiem jednak, że tutaj nie jest miejsce na ocenę celowości samego polowania jako zjawiska. Owszem, możemy we własnym gronie zastanowić się, czy każdy (nawet prawnie dopuszczalny sposób polowania) jest dobry, czyli mówiąc patetycznie – moralny.

Przepraszam, że temu ostatniemu wątkowi poświęcam za każdym razem aż tyle uwagi, ale czynię to celowo, bo przypuszczam, że znowu znajdzie się ktoś, kto uzna moje przekonania (o których później) za kontrowersyjne. W ostatnim artykule dotyczącym poruszanych tutaj zagadnień, wspomniałem o moim koledze który uważał, że polowanie polegające na wszelkiego rodzaju czatowaniu na zwierzę jest nieetyczne, czyli - że według niego (ale i pewnie większej części społeczeństwa) - zwierzynie powinno „się dać szansę”.

Wypisz wymaluj, przypomina mi się tutaj polne polowanie na zające. Idea na pozór bardzo szlachetna, ale każdy kto ma jakiekolwiek wyobrażenie o problemie, takiego prostego przełożenia sprawy z szaraka na byka nie zrobi, przynajmniej - nie powinien.

Na chwilę odejdźmy jednak od polowania, jako usilnej chęci pozyskania zwierza, nie każdy wszak w takim celu do lasu się udaje, bo polowanie bywa też romantyczną i piękną przygodą, spotkaniem z lasem, knieją i całym tym malowniczym anturażem. Oczywiście, bywa i tak - „i to jest bardzo pięknie” - jak mawiał kiedyś w telewizji Kazimierz Ross, gdy występował jako „Zulu Gula” w zabawnej żółtej czapce. To jest naprawdę bardzo piękne i godne polecenia dla każdego, kto kocha przyrodę i lubi się do niej zbliżyć, ale inne zmartwienia ma zarząd koła, a szczególnie jego skarbnik, którym miałem zaszczyt być do czasu, gdy zachorowałem i przestałem czynnie polować.

Otóż koła łowieckie, nie żyją z romantycznych wycieczek do lasu, tylko ze składek i tego, co sprzedadzą. Aby jednak sprzedać to, z czego żyją, i nie zapłacić wszelkich kar za niewykonanie planu, oraz nie ponosić wtórnych skutków zbyt wysokiego stanu populacji, kogoś trzeba zabić i co by nie powiedzieć, ktoś to musi zrobić - skutecznie. Jak więc osiągnąć sukces w polowaniu? Odpowiedź na takie pytanie jest banalnie prosta przy założeniu, że ogólna polityka łowiecka, czyli gospodarka w dzierżawionym obwodzie, jest właściwa, czyli, że jest na co polować. Wtedy wystarczy „być blisko lasu”, czyli oprócz niezbędnej wiedzy i umiejętności, być ze swoim łowiskiem w stałym kontakcie.

Rozmaite koła mają tutaj indywidualne rozwiązania i trudno rozpatrywać konkretne, ale zakładamy, że obwód łowiecki jest ogólnodostępny dla wszystkich członków koła, które go dzierżawi i każdy ma jednakowe prawo do polowania w każdym z jego ostępów - oczywiście, po spełnieniu wszelkich procedur administracyjnych związanych ze zgłoszeniem swojej woli do przebywania tu czy tam, w czasie określonym przez wewnętrzne ustalenia, itd.

Otóż, jeżeli tak właśnie jest, a my dysponujemy akurat czasem i mamy chęć zapolować na dziki lub np. jelenie, to zanim udamy się (lub zadzwonimy – to zależy od przyjętego systemu) do punktu zgłoszeń, najpierw powinniśmy udać się do łowiska na stosowny rekonesans. Oczywiście w biały dzień i bez broni, najlepiej rowerem lub pieszo i tam zapoznać się z aktualną sytuacją. Jeżeli do łowiska wybieramy się ad hoc, czyli bez żadnego rozeznania, to szansa na udane polowanie na wymienione gatunki, bardzo nam się oddala.

Inna jest sytuacja w przypadku sarny, gdzie skłonność do migracji jest znikoma. Na daniele owszem polowałem, ale to chyba nie jest zbyt rozpowszechniony gatunek, bo jak wiadomo, nie jest on nasz rodzimy. Zasadniczy wpływ na wszystko, co wiąże się z polowaniem, ma pora roku w której się je realizuje, to prawda, ale - szczególnie w okresie wegetacji, przewaga polowania z ambony (czy innej zasiadki – do tego zaraz przejdziemy), jest zdecydowanie większa, od polowania z ziemi. Osobiście jednak uważam, że nie to jest najważniejsze, ważniejsza jest tutaj (przynajmniej moim zdaniem) etyka.

Kto mi mianowicie powie, że polując chociażby na polu, czyli przy teoretycznie dobrej widoczności, można – nawet na łące! z odległości przykładowych 100 m. stwierdzić, że w grupie nawet niewielkich dziczków nie ma loch prowadzących warchlaki. Ja twierdzę, że to nawet z ambony bywa trudne. Z powyższego jasno wynika, że jestem zdecydowanym zwolennikiem polowania z ambon i wszelkiego typu zasiadek, zawsze daje nam to dobrą widoczność i względnie długi czas oceny obiektu naszego zainteresowania. Przynajmniej teoretycznie, ale zawsze w zdecydowanie lepszych warunkach niż wtedy, gdybyśmy stali na ziemi, wtedy pole naszego widzenia jest bardzo ograniczone, to znaczy, będziemy widzieli „cały las”, ale zwierzęcia, które możemy doskonale słyszeć, często nie zobaczymy nigdy.

Tutaj chcę przejść do pewnego szczegółu, który może wzbudzić pewne kontrowersje, ale cały czas miejmy na względzie to, że naszym celem jest, a - ubicie zwierza, b - zapewnienie sobie szansy na ocenę obiektu polowania i zapewnienie sobie możliwie dobrych warunków do oddania celnego strzału. Warunki takie nie zawsze zapewnia nam typowa ambona. Dlaczego?

Ambony buduje się na wiele lat, a sytuacja w kniei jest bardzo dynamiczna. Powyższa okoliczność ma owszem mniejsze znaczenie w przypadku, gdy ambona stoi na skraju lasu, czyli „pilnuje” pól, lub stoi w lesie, ale jest usytuowana przy jakieś leśnej łące czy polanie. Jeżeli zaś ambona stoi przy świeżym zalesieniu czy też młodniku, to – zakładając jej typową wysokość na 4-5 m. jej praktyczna użytkowość bardzo szybko się degraduje.

O wiele tańszym i skutecznym rozwiązaniem, jest budowanie wszelkiego rodzaju zasiadek usytuowanych na drzewach. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze taką „klapkę” możemy sobie zbudować w godzinę lub dwie zależnie od aktualnego zainteresowania zwierząt daną uprawą, czyli dosłownie w miejscu, gdzie są widoczne (np. w zbożu) ściechy, którymi ona udaje się na żerowiska. Powodem drugim – szczególnie w lesie jest to, że takie stanowisko możemy ulokować bardzo wysoko i mamy wtedy bardzo dobry wgląd w określony młodnik, w którym, prawie zawsze są małe polanki i puste przestrzenie nie widoczne z żadnej leśnej drogi, która obok nich przebiega. Zarówno jedno jak i drugie usytuowanie stanowiska, pozwala nam na obserwację i ew. polowanie w czasie, gdy warunki oświetleniowe są jeszcze bardzo dobre.

Oczywiście za każdym razem powinniśmy być na stanowisku jeszcze wtedy, gdy słońce nie zapadło za przysłowiowym lasem. Jeżeli zaś zamierzamy polować rano, to na stanowisko powinniśmy dotrzeć na długo przed świtem. Jeżeli zaś polujemy na jelenie gdzieś w głębi kompleksu, czyli w znacznym oddaleniu od pól, to musimy uzbroić się w cierpliwość, i posiedzieć jeszcze z godzinę po wschodzie słońca, bo tym dżentelmenom zwykle nie bardzo się śpieszy. Na koniec sprawa bardzo oczywista, ale taka, do której nie każdy się przyzna.

Żeby polować indywidualnie w lesie, nie trzeba się tego lasu bać, szczególnie w nocy, a z tym, ośmielam się twierdzić, bywa różnie. Darz bór!

Stary borsuk


Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Stary borsuk 2012-06-22 09:19:47

    @ nemrodus Drogi Kolego. Nic dodać, nic ująć. Dziękuję. Tak to już jest, ze każdy lubi, gdy ktoś podziela jego poglądy, to naturalne, ale zapewniam każdego, że nie to jest dla mnie najważniejsze, żebym zawsze miał rację. Bynajmniej! Bardzo chętnie podyskutuję z każdym, kto ma inne niż ja poglądy, byle nie były to poglądy skrajnie - mówiąc delikatnie - dziwne. Darz bór! Stary borsuk

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    2012-06-21 20:36:57

    Niech każdy poluje jak lubi. Ważne, aby nie wyrządzał tym nikomu szkody. Myślę, że o wiele bardziej kontrowersyjne od polowań indywidualnych są polowania zbiorowe, które wprowadzają bardzo duży niepokój w łowisku.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stary borsuk 2012-06-21 19:44:58

    @koser Krótko bardzo o tym, co miałem na myśli pisząc o pogorszeniu się warunków w kontekście większej ilości polujących. Wszystko oczywiście rozbija się o stosunek ilości myśliwych, do ilości atrakcyjnych terenów którymi dysponuje dane koło, reszta tłumaczy się sama. Szerzej napiszę niedługo. Stary borsuk

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    koser 2012-06-21 17:46:38

    Osobiście namawiam Kolegę do napisanie tekstu o pogorszeniu się uwarunkować. Jednak tak można napisać z pozycji Starego borsuka@. Dla większości obecny stan prawny i uwarunkowania są naturalne bo oni nie pamiętają starych czasów. Słusznie prawi Feldjaeger@, że za często nie powinniśmy się oglądać do tyłu. Ma rację. Ja zaczynałem biegać z zieloną książeczką i bockiem po lesie w roku 70 więc też kilka lat już minęło i czasami się na tym łapię. Ale tym bardziej rozumiem Kolegę. Mimo to uważam, że wówczas te indywidualne wypady do lasu miały niezapomniany urok. Dziś już tego tak nie odbieram. Sądzę jednak, że zwiększenie się ilości polujących nie jest powodem tego regresu. Może wynika to z uregulowań tak wewnętrznych jak i lub głównie zewnętrznych.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stary borsuk 2012-06-21 15:25:28

    Szanowny Kolego! Jest mi bardzo miło, że skomentowałeś mój materiał, dziękuję, a teraz - ad vocem. Oczywiście, że każda wypowiedź odzwierciedla poglądy autora, to jest poza sporem, ale nie można powiedzieć (w komentarzu Kolegi tego nie ma!) że jakieś zachowania skrajne są na polowaniu właściwe. Absolutnie zgadzam się natomiast z Kolegą, że obecnie (ja już 10 lat nie poluję, a polowałem ponad 30) sytuacja myśliwych względem rozmaitych przepisów i uwarunkowań bardzo się pogorszyła, wynika to m.innymi z faktu znacznego wzrostu ilości polujących i chyba niedługo coś o tym napiszę. Darz bór! Stary borsuk

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    koser 2012-06-21 15:05:45

    Uważam, że przedstawione tezy w artykule opisują punkt widzenia autora. Ja się z nimi zgadzam. Jednak dodatkowo bardzo lubię uczestniczyć w polowaniach zbiorowych z t.z. niskich ambon (od 2,5m -podłoga -runo). Również bardzo wysoko cenię indywidualne polowanie z podchodu. Być może teza o kontrowersyjności polowań indywidualnych powodowana była dużymi zmianami w przepisach dotyczących tych polowań jak i drastycznym ograniczeniu gatunków zwierzyny, która może być obecnie obiektem takiego polowania. Dawniej wyjście do łowiska czy jak to się kiedyś mówiło do lasu było taką naturalną reakcją człowieka na potrzebę kontaktu z lasem. Obecnie jest to już zajęcie formalno-prawne obłożone górą przepisów i czynności. Powoli staje się jakby złożoną operacją logistyczną na początku której stoi rachunek ekonomiczny.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do