Reklama

Sarny w zimowy poranek

W naszej okolicy pojawiły się wreszcie sarny w ilościach, które przypominają czasy, kiedy zwierzyna była, a nie tylko o niej opowiadano. Dziś mamy taką sytuację, że sarni rudel jest bardzo uciążliwy, ponieważ pasie się na zasiewach przemysłowych pietruszki. I nie chodzi tak naprawdę o pietruszkę wymieszana z ziemią, ale o świeże zasadzenia, które także stanowią przysmak dla saren.

Mimo samochodu terenowego z napędem na 4 koła, ostatni odcinek ponad 200 hektarowego pola pokonywaliśmy w kopnym śniegu. I co dziwnego, mimo tego, że szliśmy prosto na rudel, sarny nie bardzo się nami interesowały. Wybierały co lepsze kawałki pietruszek i ostentacyjnie wypinały ku nam swoje lustra. Pan Kazimierz najpierw stwierdził, że jesteśmy w odległości strzału ze sztucera z lunetą, potem przyrządów celowniczych kniejówki, a wreszcie pewnego strzału z dubeltówki. Dopiero wtedy sarny łaskawie na nas spojrzały, strzał z dubeltówki w powietrze, trochę zamieszania i powrót do gryzienia. Po drugim i trzecim strzale wreszcie rudel poderwał się i przemieścił się w stronę lasu. Ale to nie koniec, kiedy stanęliśmy w miejscu, zaciekawione sarny zaczęły do nas podchodzić i się przyglądać z ciekawością... Znów strzał z dubeltówki, wreszcie ruszyły...

Odeszliśmy w kierunku następnych kopców, leżących gdzieś z 1000 metrów od tych z których przegoniliśmy sarny. A tam następny rudel. I znów to samo.

Obie strony czyli my i sarny rozstały się w pokoju. My udaliśmy, że je przepłoszyliśmy, one udały, że dały się przepłoszyć.







Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do