Słoneczne popołudnie i zapowiadająca się piękna księżycowa noc skusiła mnie do wybrania się na polowanie na moją ulubiona ambonę przy ścianie starego, sosnowego lasu z widokiem na łąki. Zgłosiłem swój wyjazd, wpisując się do książki wyjść i pojechałem.
Kiedy dotarłem na miejsce i usadowiłem się na ambonie, poczułem przyjemny powiew świeżego powietrza. Lubię ten moment; spokój, cisza… przerywana od czasu do czasu wieczornymi odgłosami, a wśród nich krzyk żurawi zlatujących się na łąkę, by na niej spędzić noc. Ich „śpiew” był dla mnie niczym kołysanka dla niemowlęcia. Słuchając jej popadłem w pewien letarg i oczy same mi się zamknęły.
Nie wiem, co mnie obudziło, czy niepokój wynikający z nagłej ciszy, czy mocniejszy podmuch wiatru, a może myśliwski instynkt, dzięki któremu zobaczyłem buchtujące dziki. Poczułem zastrzyk adrenaliny. Podniosłem lornetkę do oczu i liczę, i liczę i doliczyć się nie mogę. Zauważyłem jednego wyraźnie mniejszego warchlaczka od reszty…
Zawsze powtarzam, że jak Św. Hubert pokaże zwierza na strzał, to trzeba korzystać z takiego prezentu i takiego szczęścia. Więc teraz przyłożyłem do oka lunetę, wymierzyłem -„Teraz Boże nieś kulę do celu!”- i pociągnąłem za cyngiel.
Całe towarzystwo się rozbiegło we wszystkie strony i nastała głucha cisza. Trafiłem? Czy pudło? Spoglądam przez lornetkę, lecz mojego celu nie widać.
Poczekałem, analizując wszystko jeszcze raz . Dziczek powinien paść w ogniu… Po kilkunastu minutach zszedłem z ambony i idę na miejsce zestrzału. Świecę latarką, rozglądam się. Trawa dość wysoka, nic nie widać, wiec jednak pudło.
Zdegustowany odwracam się w stronę ambony i widzę parę kroków ode mnie w białym świetle księżyca prawy bok mojego warchlaka. Podchodzę by się upewnić czy to aby nie żadne zwidy. Hura, to on!!!
Ostatni kęs! Pieczęć! Złom! Podziękowania dla Św. Huberta za pokazanie zwierza, a dla Boga za to, że poniósł kulę do celu!
Neoo80 - podpisuję się obiema rekami pod Kolegi komentarzami, a las jest dla mnie Świątynią zaś w Świątyni człowiek się modli do swojego - naszego Patrona- i to nie jednego wszak mamy ich kilku! Bartku - oby tak dalej !
I tak trzeba Neoo, żeby nie wyglądało, że jedynym celem wyjazdu na polowanie to zabijanie. Wskazałem tylko koledze na pewne niuanse towarzyszące polowaniom. Pióro musi i powinno dorównywać karabinowi. Trzeba się też pomału uczyć od innych. Pewnie, że to trudniejsze od strzelania, ale małymi kroczkami, i do celu, tylko śmiało. W tym opisie merytorycznym jest też pewien problem z tym warchlaczkiem..., ale nie będę łowcy już męczył, może sam dojdzie do istoty sprawy . Wam - Db.
eh kolega nemrod chyba chce ci podciąć skrzydła pisarza mi tam twoja historyjka sie podobała nie wszyscy maja dryg do pisania a i nie wielu ma odwagę by spróbować wiec głowa do góry i oby tak dalej . pozdrawiam mat.
Kolego Bartku,zapewne tak było jak piszesz, ale czy pojechałeś tylko po to, by zabić tego warchlaka. Czy My czytając twoją krótką relacje, musimy zwracać uwagę na to, na którym boku ten warchlak leżał po strzeleniu go. Była noc, piękna zapewne, bo księżycowa jak relacjonujesz, ale czy światło księżyca to było białe ? zwróć w przyszłości uwagę na barwę światła księżyca, jak się ono zmienia i zamienia barwami, gdy wznosi się nad nieboskłon, albo jego promienie przedzierają się przez różne odmiany drzew ścian lasu. Zwróć też uwagę na jego refleksy świetlne, kładące się i mieniące blaskami na drzewach, uprawach, trawie i ścianach lasu. A pole las i łąki, które obserwowałeś, gapiłeś się na nie, to wszystko było martwe. Nic tam wiecej się nie działo, po prostu pojechałeś, zabiłeś warchlaka i wróciłeś ? Bartku, jako myśliwy, wtapiasz sie w przyrodę, jesteś jej cząstką gdy polujesz, obserwuj ją. Odróżniaj dzień od nocy, staraj się wszystko postrzegać wokół siebie, rozróżniać i słuchać, musiałeś słyszeć wiele głosów, których nie usłyszysz w dzień. Polujesz nie dla samego zabijania, ale dla czynnego bycia w przyrodzie. Pozyskanie, strzelenie dzika, jaki by on nie był, staraj się zawsze, jak by od niechcenia, zostawić na sam koniec. Życzę Ci tego strzeże, bo gubisz i nie dostrzegasz tego co cię otacza i czego, choć na chwilę stajesz się cząstką, i czego inni nie doświadczają. Niechaj Ci Bór Darzy w lesie i Sw. Hubert w polu, a módl sie w Kościele.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Neoo80 - podpisuję się obiema rekami pod Kolegi komentarzami, a las jest dla mnie Świątynią zaś w Świątyni człowiek się modli do swojego - naszego Patrona- i to nie jednego wszak mamy ich kilku! Bartku - oby tak dalej !
Pomyłka w druku - powinieneś to wcześniej zauważyć u kolegi Bartka.
ja zawsze myślałem że krzyk żurawi to "klangor" pierwsze słyszę o glegorze a o tym ze polowanie nie musi zakończyć sie strzałem to każdy wie :)
I jeszcze jedno, ten krzyk żurawi to glęgor - Kol. Bartku !
I jeszcze jedno, ten krzyk żurawi to glęgor - Kol. Bartku !
I tak trzeba Neoo, żeby nie wyglądało, że jedynym celem wyjazdu na polowanie to zabijanie. Wskazałem tylko koledze na pewne niuanse towarzyszące polowaniom. Pióro musi i powinno dorównywać karabinowi. Trzeba się też pomału uczyć od innych. Pewnie, że to trudniejsze od strzelania, ale małymi kroczkami, i do celu, tylko śmiało. W tym opisie merytorycznym jest też pewien problem z tym warchlaczkiem..., ale nie będę łowcy już męczył, może sam dojdzie do istoty sprawy . Wam - Db.
eh kolega nemrod chyba chce ci podciąć skrzydła pisarza mi tam twoja historyjka sie podobała nie wszyscy maja dryg do pisania a i nie wielu ma odwagę by spróbować wiec głowa do góry i oby tak dalej . pozdrawiam mat.
Kolego Bartku,zapewne tak było jak piszesz, ale czy pojechałeś tylko po to, by zabić tego warchlaka. Czy My czytając twoją krótką relacje, musimy zwracać uwagę na to, na którym boku ten warchlak leżał po strzeleniu go. Była noc, piękna zapewne, bo księżycowa jak relacjonujesz, ale czy światło księżyca to było białe ? zwróć w przyszłości uwagę na barwę światła księżyca, jak się ono zmienia i zamienia barwami, gdy wznosi się nad nieboskłon, albo jego promienie przedzierają się przez różne odmiany drzew ścian lasu. Zwróć też uwagę na jego refleksy świetlne, kładące się i mieniące blaskami na drzewach, uprawach, trawie i ścianach lasu. A pole las i łąki, które obserwowałeś, gapiłeś się na nie, to wszystko było martwe. Nic tam wiecej się nie działo, po prostu pojechałeś, zabiłeś warchlaka i wróciłeś ? Bartku, jako myśliwy, wtapiasz sie w przyrodę, jesteś jej cząstką gdy polujesz, obserwuj ją. Odróżniaj dzień od nocy, staraj się wszystko postrzegać wokół siebie, rozróżniać i słuchać, musiałeś słyszeć wiele głosów, których nie usłyszysz w dzień. Polujesz nie dla samego zabijania, ale dla czynnego bycia w przyrodzie. Pozyskanie, strzelenie dzika, jaki by on nie był, staraj się zawsze, jak by od niechcenia, zostawić na sam koniec. Życzę Ci tego strzeże, bo gubisz i nie dostrzegasz tego co cię otacza i czego, choć na chwilę stajesz się cząstką, i czego inni nie doświadczają. Niechaj Ci Bór Darzy w lesie i Sw. Hubert w polu, a módl sie w Kościele.