
W niniejszym rozdziale pragnę przekazać kilka wskazówek i rad dotyczących skutecznego wabienia. Skuteczne wabienie to, mówiąc najkrócej, umiejętność czystego w tonie naśladowania ryku zwierzęcia, przy użyciu dobrego instrumentu.
Taktyka wabienia zastosowana wobec jelenia, którego chcemy obejrzeć, musi być odpowiednia do aktualnej sytuacji panującej na rykowisku. Sytuacje e mogą być bardzo różne. Ograniczę się tutaj do omówienia najbardziej prawdopodobnych i najczęstszych.
Najczęściej i najgłośniej ryczą byki młode lub w średnim wieku, szukające łań. Aby zobaczyć takie osobniki i ewentualnie wybrać wśród nich byka selekcyjnego, przyjmujemy taktykę wabienia z miejsca. Gdy jesteśmy na ambonie, musimy zejść z niej na ziemię, gdyż wabienie z ambony na terenie nizinnym zniekształca jego odbiór przez zwierzęta. W terenie górzystym możemy wabić z ambony, gdy znajduje się ona poniżej lub na wprost ryczących byków.
Byki młode lub w średnim wieku, szukające łań, wabimy więc z ziemi głosem byka przy chmarze, głównie powtarzającym się kilkakrotnie zewem w czasie gonu za rywalem, kibicem lub łanią. Po dwu- lub trzykrotnym wabieniu wchodzimy znów na ambonę i lustrujemy teren. Byki szukające łań, przebywające w promieniu około kilometra, słyszały ten nasz wab i będą bały się odezwać, ale idąc pod wiatr, jak zresztą zawsze, będą podchodziły pod byka przy chmarze, którego naśladujemy. Możemy spodziewać się więc w każdej chwili, że zobaczymy jednego lub kilka jeleni naraz, idących w naszą stronę na sztywnych ze strachu przed bykiem stadnym badylach, ale i z nadzieją na „romans na boku”.
Zupełnie inną taktykę musimy zastosować przy wabieniu byka w średnim wieku, mającego swój „harem”, lub starego samotnika, który nie opuszcza w dzień swojej ostoi. Aby zatrzymać takiego jelenia przy chmarze albo wyciągnąć go z gęstwiny, musimy stosować podchód i głosem prowokować zwierzę po podjęcia naszego wyzwania. Idziemy pod wiatr, odpowiadając ryczącemu bykowi głosem podobnym w tonie do jego głosu, lecz nieco wyższym, aby jeleń przy chmarze nie wziął nas za byka silniejszego od siebie i nie odszedł ze swoim stadem. Zdarza się to rzadko; na ogół zwierzę będzie na nas czekało, rycząc groźnie i ostrzegając przed zbliżaniem się do jego chmary. My musimy swym rykiem dać mu do zrozumienia, że nie mamy ze sobą łań i idziemy zagarnąć mu je w walce. By zwiększyć efekt, zbliżając się do byka łamiemy po drodze gałązki i uderzamy pastorałem o krzaki. Spowoduje to narastanie agresji u byka stadnego lub u samotnika, który zresztą odzywa się wyjątkowo rzadko. Wystarczy jednak czasem pomruk wydany głębokim basem, aby go zlokalizować.
Jeleń będący przy chmarze poczeka na nas, jeśli czysto i umiejętnie wabimy. Nawet gdyby licowka nas spostrzegła i zabrała stado, to byk zostanie, oczekując na rywala. Natomiast stary byk sam bardzo niechętnie opuści ostoję, chyba że jest w towarzystwie łani, która z ciekawości go za sobą wyprowadzi.
Aby nauczyć się skutecznie wabić, należy przez szereg lat słuchać jeleni na rykowisku, umieć rozróżnić, co zwierzęta wyrażają swym głosem oraz ćwiczyć naśladowanie tych głosów na dobrym instrumencie. Nie można się tego nauczyć ani z nut, ani na konkursach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kol. dudik, schodzenie, czy wychodzenie na ambonę, to rzecz drugorzędna moim zdaniem, bo to zależy od sytuacji, okoliczności i konfiguracji terenu, a także woli wabiarza. Kol. Michalak tak dużo napisał w swoim opracowaniu, a wystarczyłyby te 3 linijki, które są na końcu opracowania. Sam tytuł „taktyki wabienia” i jego treść mogłaby dotyczyć wabiaży już przyuczonych i ma rację, że tego nie można się nauczyć z nut, lecz z bycia na rykowisku, słuchania i praktycznej nauki prób wabienia na takim rykowisku . Siedząc kiedyś na ambonie i słuchając ryczenia krasuli leśniczego na pastwisku, i odpowiadając jej żartobliwie tym samym dla zabawy, zwabiłem wspaniałego byka – jelenia, który przyszedł na 50 m. pod ambonę, więc samo wabienie nie jest takie trudne, jak widać, jeśli się ma trochę słuchu… pozdrawiam !
Nie zgodzę się z autorem tylko w jednej kwestii - nigdy nie schodzę z ambony by wabić byka, robię to po prostu siedząc na niej. Metoda, którą opisuje autor wydaje mi się nieefektywna. Z ambony na ziemię, potem z powrotem na górę i tak w kółko (wabi się przecież niejednokrotnie kilka a nawet kilkanaście razy, gdy "ściągamy" byka z dalszej odległości). Nigdy nie miałem problemu, by przywabić byka w swoją stronę i, jak wspomniałem, robię to zawsze z ambony (oczywiście poza polowaniem z podchodu, to zrozumiałe). Z jednym też należy się zgodzić - nie będzie dobrze wabił kto nie ma słuchu muzycznego. Jeśli więc nam "słoń na ucho nadepnął" nie silmy się na sztukę wabienia byków bo więcej nam to szkody przyniesie niż łowieckiego pożytku. Wczorajszego wieczora "wyciągnąłem" z drągowiny dwa byki a dzisiejszego ranka jednego - niestety, żeden nie był selekcyjny. Życzę koleżankom i kolegom połamania, Darz bór!