W okresie pracy w warszawskim Zarządzie Wojewódzkim byłam m. in. członkiem komisji propagandy. W tym czasie zrobiła się kolejna gwałtowna nagonka różnych pseudo-miłośników zwierząt na myśliwych i łowiectwo w ogóle. Ukazało się w rożnych periodykach wiele szkalujących nas artykułów, a ponieważ w komisji uczestniczyło kilku kolegów dziennikarzy prasowych, radiowych i telewizyjnych - postanowiliśmy coś zrobić, aby ten klimat ocieplić.
Nagraliśmy kilka wywiadów radiowych z leśnikami, jak to myśliwi dokarmiają zwierzynę, ja opowiadałam o współpracy z młodzieżą szkolną w terenie i na koniec kolega z telewizji postanowił zrobić reportaż z polowania na zające.
Był zwyczaj, że nie pokazywaliśmy zwierzyny w momencie strzału, tylko albo przed, albo pokot. Wybrałam koło w woj. siedleckim ze wspaniałym stanem zajęcy (gdzie te czasy - padało nieraz ponad 200 szt. na jednym polowaniu!). Dlaczego to własnie koło? Bo ów wspomniany wyżej kolega, chciał połączyć piękne z pożytecznym (dla siebie!).
Jedno, drugie i kolejne pędzenie, operator filmuje jak zaczarowany rożne sytuacje, wreszcie pochodzi do mnie i pyta - ma pani puderniczkę? Patrzę zdziwiona, ale mówię mam - na bo która kobieta nie ma takiego niezbędnika!
A on - to niech pani weźmie ją w rękę i upudruje sobie nosek - nie zadaję pytań, tylko wykonuję polecenie, a on sfilmował tę scenę zza moich pleców - w lusterku! Potem pokazał, jak się składam do strzału i jak niosę zająca.
Materiał po obróbce poszedł w telewizji pt. "Kobieta na polowaniu!" No i wyszłam na "blondynkę" - chociaż farbowaną - ale czego się nie robi dla dobra ogółu!
Kolejna ciekawy fragmencik z życiorysu pani Ani. Opisany przypadek można traktować jako taki mały lapsus reporterski. Jednak pamiętam wiele nieciekawych działań jednostek propagandy łowieckiej. Kolejny raz daję za tekst pięć punktów.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zawsze Ciekawie i z humorem.
Kolejna ciekawy fragmencik z życiorysu pani Ani. Opisany przypadek można traktować jako taki mały lapsus reporterski. Jednak pamiętam wiele nieciekawych działań jednostek propagandy łowieckiej. Kolejny raz daję za tekst pięć punktów.