Reklama

Ciemność

24/11/2013 10:38

Czasem jakieś zdjęcie, czy słowo rzucone w rozmowie przypomina mi różne historie z życia … Mieliśmy w pracy takiego zaprzyjaźnionego myśliwego – Henio mu było – który często do nas, do biura zaglądał. Miał prywatną firmę i dużo wolnego czasu. Henio był myśliwym od wielu lat, ale wyłącznie „śrutowym”, jakoś go nie ciągnęły polowania na grubego zwierza, a marzyła mu się kulowa broń.


W tamtych czasach, żeby dostać zezwolenie na posiadanie kuli, trzeba było ukończyć z sukcesem kurs selekcjonerski. Wreszcie, kiedy się nasłuchał naszych opowieści o podchodach, zasiadkach i taaakich dzikach – podjął decyzję, poszedł na kurs i zdał! Jako że firma dawała mu niezłe dochody, zakupił oczywiście jakiś najdroższy, jaki był w sklepie dryling, lunetę lornetkę itd.


Chodził za nami, jęczał, że maja tylko polne obwody, aż wreszcie jeden z kolegów zaprosił go na dziki. Po powrocie z owej wyprawy Henio jakoś się długo nie pokazywał, a kolega opowiedział nam następującą historię: kiedy wieczorem, tuż po zmroku wybrali się na dziki – nagle przed nimi wyszła na drogę spora wataszka. 


Kolega kazał Heniowi postawić nogę na burcie drogi, oprzeć broń o kolano i strzelać. Napięcie rosło, Henio mierzył, mierzył, odejmował wzrok od lunety, to zerkał na dziki, to w nią, aż wreszcie scenicznym szeptem – ty, ta luneta jest do d…, ja nic w niej nie widzę ! W międzyczasie dzikom się znudziło i truchcikiem poszły w las. 

Kolega, mocno wkurzony na nieszczęsnego strzelca, co taką okazję zmarnował, wziął od Henia broń – spojrzał przez lunetę – faktycznie – ciemność! Zapalili latarkę i co się okazało – Henio z emocji zapomniał zdjąć osłonę z obiektywu!


Oj długo Henio musiał się wykupywać, żeby się historia nie rozeszła ….













Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do