Natenczas Darek chwycił, na sznurze przypięty, Ten róg ode mnie, krótki, bez cętek, wpół zgięty, Podniósł w górę, oburącz przy ustach go trzymał, Złożył dłonie wokoło, mocno się nadymał I ryknął a róg ów, niewstrzymanym dechem Poniósł ryk tenże w knieję i podwoił echem! Zamilkły ptaki, stały łanie zadziwione, Owym wspaniałym rykiem dziwnie podniecone… A Darek znowu ryczy, raz groźnie, raz krótko, Aż w pobliskiej gajówce zatrzęsło wygódką! Tu przerwał, lecz róg trzymał, kniei się zdawało, Że Darek ciągle ryczy – a to echo brzmiało! Na ryk odpowiedziały inne byki wkoło I ryczy cała knieja, groźnie, lub wesoło, Aż wreszcie na polanę wyszedł byk wspaniały I szukać jął rywala wytrzeszczywszy gały … Padł strzał, płowa postać na ziemię runęła, A z ambony, cichutko, inna się zsunęła. Wnet za nią z pod ambony i Frytka wypadła, Oszczekując byka, jak osa zajadła! Darek zaś Złom z pokłonem bykowi darował A w myślach Hubertowi Świętemu dziękował, Obiecując w duchu i Temu i Temu, Że króla miejsce w domu – to przypadnie JEMU!!!
Komentarze opinie