Reklama

Mój - nie mój - polowanie na bażanty

28/10/2012 17:02
W okresie czynnego uprawiania łowiectwa należałam do dwóch kół, jedno z obwodami typowo leśnymi /o tym przy okazji/, a drugie, głównie obwody polne pod Warszawą.

Polowanie grupowe na bażanty. Idziemy w kilkoro ławą, jeden, drugi kogut, w końcu pomiędzy dwoma kolegami zrywa się bażant - obaj strzelają - bażant spadł, a oni pędzą na wyścigi, krzycząc - mój, mój!

Dopadają leżącej sztuki i w tym momencie, odwracając się, jeden i drugi - nie mój, nie mój!

Podchodzimy bliżej, a tu niespodzianka - leży . . . kura, tyle że o bardzo ciemnym upierzeniu!

Ponieważ nie było chętnego na takie trofeum - obaj zapłacili karę na rzecz koła, która w tym czasie wynosiła 300 zł za strzelona kurę, a że skarbnik był nielitościwy i akurat w naszej grupie -
szybko należność wyegzekwował, natomiast owi niefortunni strzelcy zrezygnowali z dalszego polowania - pewnie się obawiali wyższych kosztów!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do