
Miałam trzy jamniki szorstkowłose, drugim z kolei był Karo – wychowany od szczeniaka przez moją Pikusię i ślepo ją naśladujący. Postanowiłam zgłosić go na wystawę w klasie użytkowej, więc trzeba było zaliczyć konkursy.
Podczas urlopu pojechałam z nim, na próbę do Włocławka – tam miałam najbliższą sztuczną norę, - puściliśmy lis, za nim Karo, ale za żadne skarby do nory wejść nie chciał! Puściłam wiec Pikę, a Karo, jak zobaczył, że bez wahania, z rozpędem bęcnęła do nory – wyrwał mi się z rąk i pognał za nią!
Dwa psy w norze – ledwo nadążyliśmy zastawki wyciągać, ale wszystko skończyło się szczęśliwie!
Konkursy odbywały się w Manowie pod Koszalinem, więc, jadąc na rykowisko, pojechaliśmy aby spróbować nabytych umiejętności.
Przyszła nasza kolej, puszczam Karuska, a ten zamiast do wlotu nory, popędził do wylotu, który zapomniano zamknąć i błyskawicznie, cały zadowolony i merdający, wychynął u wlotu! Sędziowie w krzyk – „dyskwalifikacja”, a ja z całym spokojem złożyłam reklamację - wszak to nie wina psa, że poszedł na świeższy odwiatr i przebył o wiele trudniejsza trasę!
Reklamacja – o dziwo – została uznana i po zakończeniu konkurencji pozwolono mojemu bohaterowi jeszcze raz spróbować – przeszedł bezbłędnie, pięknie głosząc lisa i tym sposobem zdobył dyplom I stopnia i druga lokatę na 20 startujących piesków!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie