Reklama

Orły

09/01/2013 21:00


Na jednym z rykowisk przeżyłam niesamowitą przygodę. Choć chwila była krótka jak mrugnięcie – uznałam, że warto ją opisać.
Bardzo wczesny poranek, ledwie świtało kiedy zaczęłam podchodzić ryczącego byka. Z głosu i hałasu jaki robił, waląc wieńcem po gałęziach aby odpędzić porykujących kibiców, uznałam, że wart chociażby obejrzenia.
Mgła wokoło jak mleko – widoczność na parę kroków – ale powoli opadała, więc poranek zapowiadał się piękny.
Wyszłam z lasu na małą polankę – ryk się oddalał – jelenie zaczęły się przemieszczać w kierunku znanej mi ostoi.
Miałam dobry wiatr, więc postanowiłam pójść za nimi, liczą, że gdy mgła opadnie i słońce wzejdzie dojdę je po zapachu. Tu muszę wspomnieć, że nos mam, jak mawiał mój mąż, nie gorszy od wyżła.
Idę spokojnie po srebrzącej się od opadającej mgły trawie i nagle . . . nad głową jakiś szum, a z mgły nade mną, z niebywałym szumem skrzydeł wyłoniła się para bielików ! Przemknęły nisko, prawie zawadzając skrzydłami o mnie i zniknęły znów we mgle.
Szczerze mówiąc – tak zbaraniałam, że zapomniałam o byku, pomknęłam do samochodu, aby podzielić się wrażeniem z kolegami i wtedy dowiedziałam się, że rzeczywiście, mamy na obwodzie gniazdującą parę.
Jak zamykam oczy – mam ten widok pod powiekami do dziś!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do