
Kiedyś, OHZ-ty były w gestii Zarządów Wojewódzkich PZŁ i właśnie, w jednym z nich, Zarządzanym przez Warszawski ZW, prowadzona była zamknięta hodowla bażantów, z przeznaczeniem dla kół łowieckich. Pod koniec zimy należało skompletować w wolierach stadka, składające się z 5 do 7 kur i jednego koguta.
Nadmiar kogutów, jeżeli nie było chętnych na zakup – trzeba było niestety zlikwidować i oddać tuszki do skupu.Ponieważ ja właśnie miałam ten ośrodek pod opieką – pojechałam z kierowcą po odbiór tuszek.
Jak na owe czasy – ZW dysponował bardzo nowoczesną „Warszawą-Combi” Z bagażnikiem na dachu.
W ośrodku załadowano nam koguty na bagażnik, a było ich ponad dwadzieścia – i jazda do Warszawy do skupu!
Po drodze, na wjeździe do stolicy, zatrzymuje nas drogówka. Sprawdzają papiery kierowcy, a po chwili pytanie: a to to na bagażniku – to co? A kierowca, b. fajny kolega myśliwy, z całym spokojem : - a to „szefowa” upolowała! Milicjantom szczęki opadły do samej ziemi, a kiedy odjeżdżaliśmy, usłyszałam komentarz – o rety, takiej baby to bym nie chciał, bałbym się!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie