
Na jednym z pierwszych polowań, na którym byłam w moim przyszłym kole, jeszcze nie jako myśliwy, tylko obserwator, zdarzyła się następująca historia: bagienko śródleśne, otoczone łąką porośniętą wysoką trawą. Miały być kaczki. I rzeczywiście suka - wyżeł niemiecki - wypłoszyła pięknego kaczora.
Jeden z kolegów strzelił, kaczor spadł i zniknął w trawie. Suka pobiegła i pięknie kaczora zaaportowała, ale kiedy go niosła, zauważyłam, że jakoś dziwnie kręci on głową. Kolega odebrał aport, a kaczor nie przestawał. Oglądamy ze wszystkich stron - nie obarczony, ani śladu farby - dziwne?
Nagle zauważyłam na szyi, tuż pod głową, jakieś zgrubienie. Oglądamy dokładniej a tam . . . mocno wbita . . . przybitka!
Później się koledzy śmiali dwa dni ze strzelca, że nie potrzebuje śrutu, bo samymi przybitkami trafia!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie