Pewna pani mi raz rzekła, że me wiersze – nie jej bajka I poczułam się jak kura, co śmierdzące znosi jajka! Lecz podobno do pisania niezbędna twórcza krytyka, Więc me pióro po papierze będzie wciąż i wciąż pomykać. Nie przestanę, póki rymy ciągle się do głowy pchają, Kiedy w nocy się obudzę – już do rana spać nie dają! Leją z myśli się jak rzeka, która bystrym nurtem płynie, Coraz wolniej i spokojniej, aż znika w morza głębinie. Nie wiem, czy z tych mych wynurzeń pojmie ktoś choć ze dwa słowa, A ja pewnie będę pisać wciąż od nowa i od nowa!
Komentarze opinie