W przepastnej kniei, rozległym borze Nie wiesz co nagle zdarzyć się może. Wąż bezszelestnie przemyka w trawie, Z bagna klangorzą cicho żurawie, Kaczka ze świstem zrywa się z oczka, Gdzieś, na gałęzi skrzeczy wciąż sroczka. W gęstym młodniku kwiczą warchlaki, Na łące łanie karcą cielaki. Gdzieś tam byk stęknie w czas rykowiska Buchając parą gorącą z pyska. Sójka ostrzega i kozioł szczeka, Głosząc nadejście z dala człowieka. Tylko człek lasu ogarnąć umie Głosy – kto nie zna, ten nie zrozumie …
Komentarze opinie